Wszyscy, także spoza branży rolnej, bacznie przyglądają się uważnie, jak radzi sobie odnowiony Ursus. A dane pokazują, że radzi sobie rewelacyjnie.
Pierwsze półrocze 2015 to najlepszy okres w całej dotychczasowej historii firmy. Wszystko za sprawą niezwykle intratnego kontraktu z Etiopią (jest jeszcze ktoś, kto o nim nie słyszał?), wedle którego Ursus zobowiązał się dostarczyć 3 tysiące traktorów. Dzięki temu już w połowie roku przychody firmy stanęły na poziomie 175 mln złotych. Współpraca idzie na tyle dobrze, że został już podpisany kolejny kontrakt. Tym razem na 174 ciągniki i 390 przyczep.
Rekordowe wyniki pierwszego półrocza pokazują słuszność kierunków rozwoju Grupy URSUS opartych na intensyfikacji sprzedaży w kraju i poszukiwaniu nowych perspektywicznych rynków eksportowych. Pozytywny wpływ na osiągnięte wyniki miała również dywersyfikacja oferty produktowej w segmencie ciągników i maszyn rolniczych, a także rozwój w segmencie ekologicznych środków transportu publicznego
Karol Zarajczyk, prezes Ursusa
W Polsce też jest dobrze
„Nowy” Ursus w Polsce również radzi sobie wcale nie gorzej. Słupki sprzedaży ciągników pną się konsekwentnie do góry. W połowie roku tempo sprzedaży osiągnęło 64 proc. Na to miał też na pewno wpływ środków w ramach PROW-u. Rolnicy na pewno będą potrzebować kilkanaście (kilkadziesiąt) dobrych miesięcy, zanim wyrobią sobie ugruntowaną opinię na temat tych tych ciągników. Czy będą podobnie niezawodne jak słynna 60-tka? Zadanie jest bardzo trudne, ale ponoć niemożliwe nie istnieje.
Ponadto, polski producent poszerza gamę oferowanych maszyn. Na ulicach zobaczymy autobusy i trolejbusy, w tym również elektryczny Ursus Ekovolt. Jak podkreśla zarząd, oprócz ważnego rynku rodzimego, planowana jest także dalsza ekspansja na rynku afrykańskim.
Źródło: money.pl