Przedwczoraj zakończyły się targi rolnicze SIMA w Paryżu. 1700 wystawców, maszyny po horyzont i tłum gości. Jak pojechać nie można, to przeczytać warto.
Co roku w Europie jest dosyć dużo imprez targowych. Naprawdę dużych jest kilka. Poza naszym krajowym ogródkiem (Bednary, Agrotech) to między innymi Agritechnika w Niemczech i SIMA we Francji. Te drugie właśnie się kończą, zamykając pięć dni wystaw, prezentacji i eventów, wszystkich liczących się marek rolniczych na świecie.
Targi SIMA organizowane są już od 76 lat. Co roku z coraz większym rozmachem. Organizatorzy zaczynali od jednej hali, teraz było ich aż siedem (w sumie 27ha). Wystawców stale przybywa, bo każdy chce się tu pokazać. Do tegorocznej edycji dołączyły między innymi Indie, Turcja i Korea.
Na SIMIE można obejrzeć wszystko: od podstawowych maszyn rolniczych (traktory, kombajny) przez wszystkie towarzyszące, a dalej: narzędzia do transportu i przechowywania oraz te niezbędne na każdym etapie hodowli bydła oraz tworzenia i utrzymywania terenów zielnych, po systemy informatyczne. Dostępne były także szkolenia, wykłady i profesjonalne doradztwo.
Nowością tegorocznych targów był sprzęt do uprawy zbóż tropikalnych i specjalnych oraz terenów zielonych.
Jak każde targi, SIMA również ma swoje nagrody. W tej edycji złote medale powędrowały one do Claas’a za panoramiczną kabinę i John Deere’a za siewnik do siewu punktowego.
Było czym oko nacieszyć, bo producenci dwoili się i troili, żeby zaprezentować się z jak najlepszej strony. Najlepiej – z jakąś bombową nowością, o której będzie rozpisywać się prasa na całym świecie. Bo o tym, co wydarzyło się na SIMIE, w mediach branżowych, będziemy czytać jeszcze przez kilka najbliższych miesięcy.
Kilka zdjęć podrzucam – resztę możecie zobaczyć na stronie organizatora.