6. edycja Międzynarodowych Targów Rolniczych Polagra-Premiery dobiegła końca. Cieszę się, że je odwiedziłam – było warto. Choćby bo to, by wypunktować czego mi zabrakło.
Polagra na cztery dni (21-24 stycznia) zagarnia dla siebie 50 tysięcy metrów kwadratowych w 13 pawilonach. Jej głównym celem jest pokazanie najlepszych nowości w branży techniki rolniczej. Oprócz tego organizatorzy zapewniają wiele imprez towarzyszących (wykłady, konferencje, szkolenia). Nowością samych targów było w tym roku utworzenie dwóch stref – Serwisu Rolniczego i Precyzyjnego Rolnictwa.
Imprezy na plus
Byłam w Poznaniu jeden dzień a udało mi się uczestniczyć w dwóch ciekawych imprezach (tu zaszalałam z tym określeniem) towarzyszących. Postanowiłam, że muszę być na wykładzie pt. „Czy inwestowanie firm w rozwój nowych produktów przyczyni się do wzrostu sprzedaży branży maszynowej w 2016?” , który pod okiem dr Anety Uss-Lik przygotowała ekipa z firmy Martin&Jacob. Mimo, że technicznie piszczało i trzeszczało, wartościowych informacji było wiele. Dowiedziałam się, gdzie najwięcej sprzedaje się nowych ciągników, w jakich mocach i dlaczego tak się dzieje. Tuż po nim pobiegłam na wykład Marcina Obałka z Traktoriady. Pokaz zdjęć i ciekawy opis tego, jak pokonuje się Amerykę Południową na Ursusie 6014 był genialny. Udało mi się porozmawiać z Marcinem, a efekty niebawem zobaczycie na moim kanale.
Wielcy [nie]obecni
Firmy, które wystawiły swoje ciągniki, przygotowały się starannie. New Holland na przód wystawił największe maszyny z serii T8 i T7 (a ja w nich zasiadając, zostawiałam wszędzie naklejki ale ciii… 😉 ). John Deere nie był gorszy – niemal pół hali zieleniło się od jego ciągników. Dla mnie osobiście świetnie wypadła Valtra. Tu jednak nawet nie próbuję kryć subiektywnej słabości do marki. Massey Fergusson, Fendt – było co podziwiać i z kim o tych maszynach rozmawiać. Zetor choć lekko zabunkrowany w bocznej hali, puchł z dumy prezentując model w nowym designie (czekam na to, jak będzie wyglądać w produkcji).
Ale, ale! Wszyscy pytali, nikt nie dowierzał, że na targach nie pojawił się Ursus! Owszem, postawił swój wielgachny model 25014 wzbudzając lawinę komentarzy. Od pozytywnych („wyjątkowo mocna maszyna to i wygląd wyjątkowy”) do raczej sceptycznych. Producent (ani żaden z jego Dilerów) sam jednak o postawienie stoiska się nie pokusił. To interesujące, bo w mediach słychać o firmie wiele, toteż rolnicy oczekiwali sposobności zobaczenia ciągników z bliska i informacji od handlowców. Takiej opcji Ursus gości Polagry pozbawił, rozczarowując wielu. Case IH też nie poszalał.W Kielcach zamują 2/3 głównej hali, a w Poznaniu ledwo można było znaleźć kilka maszyn (wielu nie znalazło). Nieobecnym (ale już nie takim wielkim), była wg mnie Kubota. Marka, która zajmuje 5 miejsce w rankingu sprzedaży w 2015 (a aspiruje na dużo wyżej) wystawia u Dilera, ale cztery tylko ciągniki. Niby jest, ale niedosyt pozostaje.
Podsumowując, organizatorzy Polagry zapewnili w tym roku kilka maszynowych perełek do obejrzenia plus ciekawych gości. Ci ostatni mieli do powiedzenia to, co faktycznie wnosiło coś nowego, świeżego. Targi nadal jednak nie mają szans równać się z kieleckim Agrotechem. Bo jak tu widzieć wysoką rangę w imprezie, skoro nie widzi jej nawet nasz rodzimy producent ciągników rolniczych?