Czyli co miastowa robi na traktorze.
Zanim blog ruszył, prawie każdy, kto słyszał o chęci jego utworzenia uśmiechał się szeroko. Rodzaj tych reakcji można podzielić na dwie kategorie: „wow, super pomysł” oraz „ciekawe skąd Ci w ogóle to wpadło do głowy”. Często reakcje przebiegały w trybie łączonym. Poniżej szybkie trzy odpowiedzi. Można sobie wybrać dowolną.
Po pierwsze
Nie jestem mężczyzną. Jeszcze trzy lata temu o maszynach, sprzęcie, uprawie i hodowli wiedziałam, mówiąc delikatnie, niewiele. W głowie wciąż mialam pytania i szukalam tłumaczeń, jak co działa i dlaczego. Dlaczego silnik czterocylindrowy lepszy niż sześcio (to zresztą kwestia chyba nie rozwiązana), czym jest TUZ i co takiego ma w sobie przekładnia bezstopniowa? Można powiedzieć, że ze stanem wiedzy wystartowałam na minusie w stosunku do stanu wiedzy przeciętnego mężczyzny. Na początku mnie to peszyło, dlatego musiałam usiąść i szybko nadrabiać zaległości. Choć nadal nie jestem specjalistą, determinację mam sporą. A wiedza z każdym dniem jest większa, bo nie odpuszczam. Kto powiedział, że kobieta nie może się znać na ciągnikach? Magda się zna coraz lepiej.
Po drugie
Nie jestem rolnikiem. A to nie jest blog stricte specjalistyczny. Budując Tractormanię postawiłam sobie cel: znajdziecie tu i wiedzę i rozrywkę. Wymóg konieczny: wysoki poziom treści. Wymóg niekonieczny: szczegółowość. Nie chodzi tu o to, aby tworzyć encyklopedię, leksykon ani inną formę podręcznika. Zapewne nie wiem o życiu tyle, ile osoby, które na wsi żyją i pracują. Nie będę zgrywać, że jest inaczej. Z drugiej strony jako nie-rolnik może mam wielkie szanse dotrzeć do mieszkańców miast? Taki łącznik pomiędzy tym, co dla rolników oczywiste, a dla miastowych stanowi czarną magię. A zaczytywać mogą się wszyscy.
Po trzecie
Nie pochodzę ze wsi. Mieszkam we Wrocławiu. Nie takie ogromne miasto, ale niestety nie można nazwać tego wsią. Tu mieszkam i pracuję. Przyjechałam 6 lat temu z jeszcze mniejszej Nowej Soli. „Za młodu” jeździłam do cioć i wujków na wsi. Dla mnie to wycieczki pełne wrażeń, niezapomniane, ekscytujące. Zdaję sobie sprawę, że dla mieszkańców wsi, ich codzienność to rzecz trudna i wymagająca. Tym bardziej doceniam ich trud i łapię wszystkie informacje, których chcą mi udzielić. Jedna miastowa wkręcona w temat rolnictwa. Może inni też wczują się w temat? Mieszkańców wsi zapraszam na bloga i wiem, że jeszcze dużo się od Was nauczę. A może i Wy dowiecie się czegoś z Tractormani. Odważnie w to wierzę.
Minusy przekuwam w plusy. W tym co słabe, szukam mocnych punktów. Nie chcę tworzyć lukrowego obrazu świata, liczą się dla mnie prawdziwe, ciekawe i wartościowe informacje. Rolnictwo ma swoje plusy i minusy. Z wrodzonego optymizmu skupię się na pierwszych. Temat maszyn i pracy rolników to ocean niezwykłych historii i zdarzeń. Czasem jest śmiesznie, czasem jest ciężko. Zawsze jest ciekawie. Z resztą, sami się przekonacie.