Karolina Ożga, rolniczka, przedsiębiorczyni i organizatorka Targu Ziemi 130 opowiada o codziennych wyzwaniach i wyborach, które stoją przed kobietą zarządzającą ekologicznym gospodarstwem i własnym biznesem.
Kobieta, rolniczka, businesswoman
Bycie kobietą w rolnictwie to nadal temat, który potrafi wywołać zdziwienie. Kombajn, biznes, organizacja targów, a do tego bycie mamą? Dla Karoliny Ożgi to codzienność. Z energią, luzem i bez potrzeby tłumaczenia się komukolwiek, że daje radę. Bo już dawno udowodniła, że nie tylko daje, ale robi to świetnie.
Sama mówi, że pewność siebie to coś, co buduje się latami, trochę przez doświadczenie, trochę przez ludzi, którzy cię wspierają. W jej przypadku to rodzice, ale też własna determinacja. Gdy ktoś próbował ją zawstydzić, potrafiła odbić piłeczkę z klasą. Dziś pokazuje innym kobietom, że nie muszą wybierać, mogą być jednocześnie rolniczkami, liderkami i mamami. A przy okazji, po prostu szczęśliwymi ludźmi. Bo rolnictwo nie ma płci.
Ekologia, która działa
W rodzinnym gospodarstwie Karoliny Ożgi od lat podejmuje się decyzje, które wielu uznałoby za ryzykowne. Rezygnacja z pługa, ograniczenie nawozów i środków ochrony roślin, stawianie na naturalne rozwiązania. To nie modna fanaberia, tylko efekt uważnej obserwacji i wsłuchiwania się w potrzeby ziemi. Okazało się, że można gospodarować inaczej, bardziej świadomie, w zgodzie z naturą, a przy tym skutecznie. Gleba lepiej zatrzymuje wodę, a plony wciąż są na zadowalającym poziomie.
Co ważne, Karolina nie zamyka się w swojej bańce, dzieli się wiedzą, organizuje spotkania z rolnikami i daje realny przykład, że ekologia to nie utopia. Jej gospodarstwo to żywe laboratorium, takie miejsce testów, obserwacji i doświadczeń. Rolnicy, którzy przyjeżdżają na Targ Ziemi 130, mogą nie tylko kupić lokalne produkty, ale też zobaczyć, jak wygląda praktyka bez marketingowej otoczki.
Od 99 roku w naszym gospodarstwie nie używa się pługa. Od 2000 roku nie używamy nawozów fosforowo potasowych. Ja jestem na takim pograniczu i ogarniam właśnie biuro, ale uwielbiam też pracować razem z chłopakami na polu. Pamiętam ten moment. Pierwszy podjazd samodzielnie właśnie do przyczepy wysyp i podjechałam idealnie. Pierwszym razem wysypałam i mówię Kurde, Karola, dałaś radę! Inne branże dawno się już poddały. Natomiast rolnicy mają taką charyzmę w sobie, że nieraz się nie opłaca, ale oni i tak to będą robić, bo po prostu to kochają. To zbudowało moją pewność siebie. Nasze życie jest jednak historią, którą tworzymy. Jesteśmy reżyserami, dlatego nikt za mnie tego by nie zrobił. Właśnie pochodzę z takiej malutkiej wioski, która ma osiem domów. Nie mamy sklepu, ale za to raz w miesiącu właśnie mamy taki taki market. Mój tato też ma takie dobre bardzo powiedzenie, że nie jesteśmy żółwiami. 200 lat żyć nie będziemy i najlepsze doświadczenia powinno się przeprowadzać we własnym gospodarstwie. Czy Twoim zdaniem Polska to jest kraj dla kobiet rolniczych? Myślę, że tak.
Cześć, Witam Was bardzo serdecznie. Nazywam się Magda Urbaniak, a to jest Agromania. Moją gościnią dzisiaj jest Karolina Ożga, ekologiczna rolniczka i bizneswoman. Witam Cię serdecznie.
Dziękuję za zaproszenie i witam Cię również.
Chciałabym dzisiaj z Tobą porozmawiać o tym jak wygląda życie, z czym się mierzy, z czym się boryka i jakie sukcesy odnosi, jeżeli odnosi. Współczesna rolniczka w Polsce. Powiedz na początek, czym się zajmujesz.
To jest dobre pytanie. Może czym się nie zajmuję?
Wiesz, ja wiem, że tych rzeczy jest sporo, ale.
Oczywiście tak zaczynając od tego, dlaczego mnie tutaj zaprosiłeś. Program jest związany z rolnictwem i jestem pełnoprawną rolniczką w sumie od urodzenia, ale dokumenty na to mam od 20 roku życia, Także już troszkę prowadzę firmę w branży rolniczej, gdzie pomagam rolnikom redukować środki ochrony roślin i nawożenie. Także idę w myśl hasła z pola do stołu i pomagam właśnie redukować środki chemiczne, żeby to wszystko było bardziej takie ekologiczne. I mimo tego, że rolnictwo w Polsce nie używa dużo chemii, to ja staram się pokazywać właśnie rolnikom, z którymi współpracuję, że można jeszcze mniej i jeszcze mniej, jeszcze mniej. I pokazując to na swoim przykładzie, dlatego, że prowadzę gospodarstwo ekologiczne, że można właśnie zmierzać w tym kierunku i nie jest to nic może nie należy do najprostszych rzeczy prowadzenie gospodarstwa ekologicznego, ale jest to możliwe.
To o tym, jak się rolnictwo prowadzi i dlaczego w ogóle ekologiczne, to jeszcze będziemy dzisiaj rozmawiać. A chciałbym zacząć od takiego pytania czy twoim zdaniem Polska to jest kraj dla kobiet rolniczych?
Myślę, że tak. W sumie to trzeba czuć wewnętrznie, bez względu na to, w jakim państwie się znajdujemy. Jeśli czujemy to w środku, tak jak ja to czuję, że jestem rolniczką, to czy to będzie Polska, Niemcy, Indie, czy jakiekolwiek inne państwo tam się odnajdziemy.
O Indiach wspomniałaś. To też jest kolejny, kolejny punkt, do którego za chwilę chciałabym wrócić. Jak Twój dzień wygląda? O której wstajesz?
To zależy, ale zazwyczaj jest to godzina siódma rano. Także lubię pospać, ale też długo pracuję, ponieważ mój dzień zazwyczaj kończy się o godzinie dwunastej pierwszej w nocy. Siódma rano. Rozłóż właśnie dzieci mówię. Dzieci. Mam jedno dziecko po szkołach, później biuro, sprawdzenie właśnie, co się dzieje na gospodarstwie, dokumenty, urzędy. Jeśli chcę się odstresować, to wsiadam do traktora. Odbieram telefony, maile. Ogólnie nie mam powiem Ci takiego typowego dnia.
Czyli każdy dzień. Właściwie jak budzisz się o tej siódmej rano, to sama jeszcze nie wiesz, co tego dnia się wydarzy. Wiesz co może się wydarzyć.
Wszystko może się wydarzyć. Wszystko dokładnie. Także muszę być elastyczna. Mam Wieczorem, zanim położę się spać, mam zarys kolejnego dnia czy też tygodnia, Ale bardzo często tak jest, że muszę po prostu przeorganizować cały dzień, bo zepsuje się jakaś część, po którą trzeba jechać na przykład do Warszawy albo do Poznania. Także często jest tak, że mój dzień, mimo tego, że jest zaplanowany, jest zaplanowany inaczej.
I bardzo szybko. Jak rozumiem, musisz reagować na to, co się w ciągu tygodnia pojawi. Tak, to może czasami oznaczać nagle wycieczkę do stolicy, z tego, co rozumiem.
Dokładnie tak. Ale wiesz co? Ja sobie to bardzo cenię, że jestem na tyle elastyczna i nie przeszkadza mi to, że wypadają różnie. Wiadomo, życie jest życiem, wypadają różne sytuacje i ta umiejętność przystosowania się do tego jest naprawdę zbawienna dla mnie.
Powiedziałaś, że rolniczą jesteś od urodzenia. Czyli rozumiem, że nie jest to rzecz, którą ktokolwiek Ci mocno sugerował tudzież wymusił. Ale co to znaczy, że od urodzenia.
Pochodzę z rolniczej rodziny. Mój tato, mimo tego, że z wykształcenia nie jest rolnikiem. Wszyscy myślą, że jest, ale jest blacharzem karo seryjnym. Zaraził mnie, tak mogę powiedzieć, swoją miłością do rolnictwa razem z mamą. W momencie kiedy byłam już w momencie tak na prawdę brzucha ta historia się zaczęła, bo moja mama właśnie myślała, że będę Szymonem mimo tego, że jestem dzisiaj Karoliną. I tak jak mówiłam Ci wcześniej jestem stuprocentową kobietą właśnie z męskimi zainteresowaniami. Czyli rolnictwo, traktory, kombajny to jest to co uwielbiam, to co mnie odpręża. Ale wiadomo, że rolnictwo to nie tylko maszyny, to jest też cała papierologia. Ale to jest coś, co towarzyszy mi przez całe życie. Po liceum myślałam, że jednak pójdę w kierunku Politechniki Budowa i projektowanie maszyn. Ale tak medytując poczułam wewnętrznie, że jednak muszę zostać, żeby być w zgodzie ze sobą i robić wszystko to, co jest związane właśnie z naturą, z rolnictwem, z ekologią. I wybrałam kierunek właśnie rolnictwo.
Powiedziałaś też zrobię takie małe wtrącenie, że interesujesz się takimi męskimi tematami. A ja właśnie myślę, że przez takie osoby jak Ty te tematy już nie są stricte męskie, że one są takie uniwersalne, bo kobiet w rolnictwie.
Jest coraz więcej.
Coraz więcej.
Co mnie ogromnie cieszy naprawdę.
I że już nie ma, albo przynajmniej powoli zaciera się to, co jest zainteresowaniem męskim, a to co z zainteresowaniem żeńskim? Czy Ty miałaś Być może masz takiego swojego mentora czy idola? Albo taką inspirację, albo też osobę, do której idziesz po poradę i wiesz, że zawsze możesz na tą osobę liczyć.
To są dwie osoby. To są właśnie moi rodzice, którzy przekazali najlepiej jak potrafili właśnie to zamiłowanie do rolnictwa, do tego na co zwracać uwagę, do tego, żeby nie raz iść pod prąd, bo umówmy się nie ma dużo gospodarstw ekologicznych w Polsce, a jeśli są, są to gospodarstwa z mniejszym areałem. My, odkąd pamiętam, w sumie mój tato jest takim wizjonerem, który zawsze łamie stereotypy, dlatego, że już od 99 roku w naszym gospodarstwie nie używa się pługa. Od 2000 roku nie używamy nawozów fosforowo potasowych Wesołych. I dużo było takich dyskusji, że jak to bez pługa? Jak to bez nawozów? Około 5 lat nie będziecie używać, ale za chwile wrócicie i to z podkulonym ogonem. Natomiast my ciągle po prostu przestawiamy sobie tą granicę do przodu i pokazujemy na własnym przykładzie, że można robić to samo, ale w zupełności w inny sposób.
No właśnie skąd ta motywacja? Skąd ten pomysł, żeby zrezygnować z pługa i z nawozów?
Wiesz co, byłam jeszcze małym dzieckiem, jak rodzice zdecydowali właśnie, żeby zrezygnować z tego na początku. Przede wszystkim opierało się to o finanse, dlatego że no nie przelewało się. Także zrezygnował właśnie z nawozów z tego względu, że nie było w tamtym momencie po prostu go na to stać. I obserwacja doprowadziła go do tego, że jak nie daje tego, nie daje tamtego, to i tak rośnie. Z bardzo dobrymi parametrami i z zadowalającym plonem.
Czyli rozumiem, że po tych 5 latach nie wróciliście do chemii?
Nie wtedy, bo uściślając uściślając odstawiliśmy właśnie pług. Odstawiliśmy te nawozy fosforowo potasowe dopiero w 2017 roku odstawiliśmy chemię. Jeśli o to.
Pytasz w całości tak. Czy widzicie dzisiaj. Domyślam się, że skoro odstawiliście, to. Widzicie Więc jakie korzyści z tego. Że nie stosujecie właśnie pługa i nawozów?
Wiesz co, mamy w bardzo dobrej kondycji glebę.
Życie biologiczne takiej klasy u nas w gospodarstwie macie.
Wiesz co, mamy różne, ale uśredniając jest to trzecia, czwarta klasa.
Bo to jest gospodarstwo, dodajmy w województwie dolnośląskim.
Tak, ale rozpiętość gospodarstwa jest bardzo duża. Z tego względu, że mamy prawie 70 kilometrów. Mój tato pochodzi spod Jeleniej Góry. Moja mama tutaj, okolice Żarowa i Świdnicy. Ale poznali się u mamy na podwórku z tego względu, że tato miał kombajn i właśnie spod Jeleniej Góry, w której żniwa normalnie odbywają się dwa, trzy tygodnie później, przyjeżdżał tutaj na usługi. I taka oto historia miłosna.
Czyli właściwie teraz są. Ich ziemia rozciąga się pomiędzy jedną miejscowością a drugą.
Nie, nie dosłownie, ale tak mniej więcej.
Czyli korzyści są takie, że gleba pozwala na to, żeby trochę ograniczać te środki. Ale jakie jeszcze widzicie plusy z takich rozwiązań ekologicznych?
Bardzo. Znaczy portfel to jedno, bo po prostu tego nie kupujemy, ale przede wszystkim dbamy jeszcze mocniej o nasz warsztat pracy, jakim jest właśnie gleba. Całe życie biologiczne środowisko, także tutaj już podchodzę do tego bardzo holistycznie. No bo na zdrowej glebie mamy zdrowy plon, mamy zdrowe jedzenie. Nie mówię, że inne jest niezdrowe, ale tutaj mamy pewność tego, że jest nawet w małym stopniu nie jest skażone.
Wy też szkolić się uczycie innych rolników jak stosować czy wprowadzać, wdrażać techniki z zakresu ekologicznego rolnictwa? Jaki jest odbiór tych szkoleń? Czy rolnicy chętnie przyswajają takie nowe praktyki?
Wiesz co, współpracujemy właśnie z ODR i też z różnymi firmami, dealerami maszyn. Często organizujemy właśnie jakieś spotkania. Na początku ludzie, przyznam się szczerze, że chętnie przychodzą, słuchają, ale bardzo dużo ludzi nie dowierza. Myśli, że wyjeżdżamy właśnie z Rozsiewaczem w nocy, jak nikt nie widzi. Natomiast jesteśmy taką rodziną bardzo otwartą i nie mamy problemu, żeby dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem. Tylko ja zawsze mówię, że człowiek sądzi wedle siebie i ten, który jest otwarty i ufa w to, co druga osoba powie, przeanalizuje. Może nie na całym areale spróbuje, ale wybierze sobie jedno, dwa pola, gdzie zacznie robić coś inaczej niż na całym gospodarstwie. Mój tato też ma takie dobre bardzo powiedzenie, że nie jesteśmy żółwiami. 200 lat żyć nie będziemy i najlepsze doświadczenia powinno się przeprowadzać we własnym gospodarstwie.
Jakie Wy macie typ upraw u siebie?
Szczególnie zajmujemy się produkcją roślinną, ale mamy też stado highlandów. Także to są takie nasze ekologiczne kosiarki do trawy, które pięknie urozmaicają właśnie nasz teren. Ale nasza produkcja skupia się głównie na produkcji zbóż, w szczególności starej odmiany osrodkowickiej, gruboziarnistej, z której właśnie robimy mąkę i makaron. Robimy też jęczmień na browar, kukurydzę, troszeczkę ziemniaków. Mamy topinambur, ale króluje u nas soja. Jesteśmy jednym. No jednym z największych gospodarstw w Polsce, jeśli chodzi o ekologię, który właśnie bardzo mocno skupia się na produkcji soi.
A czy te zmiany, które obserwujemy bardzo dynamiczne, szczególnie w ostatnich paru latach, mam na myśli susze, ale też powodzie, czasami grady, czy ze względu na to, że wasze gospodarstwo jest gospodarstwem ekologicznym, wy jakoś mocniej albo słabiej odczuwacie takie zmiany u siebie?
Jeśli chodzi o susze, to śmiem powiedzieć, że słabiej odczuwamy. Nasza gleba w większym stopniu magazynuje wodę w tych momentach, w których ona jest. Jeśli chodzi o powódź, to na szczęście nasze pola w większości przypadków to zjawisko ominęło. Mimo tego, że akurat mieszkamy na Dolnym Śląsku, który został bardzo mocno w ostatnich miesiącach dotknięty powodzią, to nas na szczęście to ominęło. Jeśli chodzi o grad, no to wiadomo, na pogodę nie mamy wpływu, ale są niektóre takie pola, bo jak mamy dużą rozpiętość, to jedno grad zahaczy o drugie już nie tak.
Akurat ma to do siebie, że Chciałam powiedzieć działa punktowo, jednak występuje punktowo. W tym ja bym jeszcze tylko dopytała o jedną rzecz. Powiedziałaś o tym, że nie używacie pługa. Czy ta zdolność do zatrzymywania wody w glebie wynika jest jakoś połączona z tym, że tego pługa nie używacie?
Znaczy wiesz co, to jest troszkę pośrednie. Zostawiamy też słomę na polu, co jest bardzo ważne. Robimy między plony zmianowanie na to, na ten bufor wody wpływa bardzo dużo elementów. To nie jest tylko jeden parametr, że wstawiamy pług w krzaki i to już załatwia nam całą sprawę. Nie. Rolnictwo jest procesem złożonym, który polega właśnie i tylko na maszynach, ale przede wszystkim na doborze odpowiednich roślin na danym polu.
Czyli takie też myślenie strategiczne tutaj nam wchodzi. Czy Wy jesteście może nie zmuszeni, Ale czy widzisz taką potrzebę, że będziecie musieli zmieniać ten typ upraw ze względu na zmiany klimatyczne? To, że nam się ten klimat ociepla?
Czy wiesz co właśnie soja jest taką rośliną, która lubi ciepło.
I kukurydza.
Kukurydza właśnie. Kukurydza jest bardzo dobrym przykładem, która jak wchodziła do Polski. Dużo rolników podchodziło do niej z dystansem. A dzisiaj wystarczy przejechać się po kraju i widzimy, że tutaj jest region, gdzie jest dużo kukurydzy. Tutaj. Tutaj także podobnie. Zaczynam obserwować, że jest soją. W tamtym roku było bardzo ciekawie, też ze słonecznikiem, że dużo ludzi właśnie zdecydowało się na uprawę. W tym roku już troszkę mniej ze względu właśnie na cenę. Ale soja jest taką uprawą, do której rolnicy coraz mocniej się przekonują.
Wrócę teraz do tego, jaką rolę mają kobiety w Polsce, jeżeli chodzi o rolnictwo, a dane pokazują, że tę rolę odgrywają bardzo ważną, bo w 1/3 gospodarstw rolnych to kobiety zarządzają. Podobnie jak u Ciebie 43% osób pracujących w rolnictwie to właśnie kobiety. To pokazuje, że one są mocne w liczbach. Ale czy Ty czujesz, że kobiety rzeczywiście odzyskują głos na wsi? Czy są doceniane? Czy faktycznie decyzje są podejmowane przez kobiety? Czy nadal to mężczyźni są tą osobą, która tymi osobami, które mają ostatnie zdanie?
Wiesz co, to wydaje mi się, że zależy po prostu od gospodarstwa domowego, w którym się znajdują. Ale za każdym silnym mężczyzną stoi silna kobieta. To zależy. Jeśli jest singielką, czy jest w parze, czy jest przebojowa, czy woli zostać w cieniu, ale lubi dyktować warunki. U nas mogę powiedzieć właśnie na naszym przykładzie, że te siły się rozkładają dosyć dobrze z tego względu, że ja razem z mamą i z siostrą działamy mocno właśnie w sektorze dokumentów. Ale ja jestem na takim pograniczu i ogarniam właśnie biuro. Ale uwielbiam też pracować razem z chłopakami na polu.
Powiedziałaś o tym, że jesteś w rolnictwie, że ty mówiłyśmy od urodzenia. I tak zastanawiam się, czy nastąpił ten moment, w którym twój tata stwierdził Dobra, w tym momencie już nie muszę się wtrącać. Karolina już wie, co robi i jak podejmuje. Szczególnie te kluczowe decyzje to ja już nie muszę tam sprawdzać, patrzeć przez ramię, na co się decyduje.
Wiesz co, on jeszcze jest w takim wieku, że nie, nie przyświeca mu wizja emerytury albo nie mówi o tym głośno. Mimo tego, że pracujemy razem, to każdy pracuje na swój własny rachunek, także każdy dba o swoje. Ale rodzice jeszcze, bo mam młodych rodziców, Mają po 50 kilka lat, także oni jeszcze nie chcą oddawać pałeczki. Bynajmniej ja tego nie czuję, ale to dobrze, bo świetnie się w tym sprawdzają, realizują. Ale są momenty. Tak jak mówiłam już wcześniej o Indiach, zakochali się w Indiach i jest to raz. Dwa razy do roku zostawiają wszystko. Także to jest taki sprawdzian dla nas, czy poradzimy sobie. Wyjeżdżają. I proszę, tutaj jest całe gospodarstwo. Możecie się wykazywać, dbać o swoje. A my jedziemy na wakacje.
To jest taki dosyć duży kredyt zaufania. Rozumiem, że jak wyjeżdżają po raz kolejny, to znaczy, że nie mają się czego obawiać.
Że wszystko jest pod kontrolą, Tak?
No właśnie. Do tego, żeby sobie z takimi rzeczami radzić, potrzebne są pewne konkretne cechy. Mówiłaś o elastyczności i o przebojowości. Co jeszcze? Tak patrząc na siebie z boku, na ile to możliwe. Czujesz, że masz takie cechy charakteru, które pozwalają Ci przetrwać w tej branży i nie tylko przetrwać, ale też się rozwijać?
Dobre pytanie. Powiem Ci Madziu, że nie patrzyłam na siebie z tej perspektywy, ale właśnie tak. Elastyczność to jest klucz nie tylko dla mnie, ale wydaje mi się, że dla wszystkich rolników, bo jednak pogoda często płata nam figle i dobra. Dzisiaj jedziemy niby kosić na to pole, ale za pięć minut spadnie deszcz i jednak musimy się w ogóle przeorganizować. Przebojowość, patrzenie trochę w przyszłość. W sumie rolnictwo to też trzeba być dobrym na każdej płaszczyźnie. Trochę pogodynką, chemikiem, fizykiem, mechanikiem. Wiesz co, nie wiem, co jeszcze mogłoby być, ale na pewno duża wiara w siebie, że damy radę. Bo często są takie sytuacje, że jakieś załamania na rynku, Ceny, a rolnictwo jednak inne. Inne branże dawno by się poddały. Natomiast rolnicy mają taką charyzmę w sobie, że nieraz się nie opłaca, ale oni i tak to będą robić, bo po prostu to kochają.
To jest chyba taka specyficzna branża, że tutaj nie jest właściwie praca dla wielu osób, tylko jest to styl życia, coś, czym żyją.
Pasja, coś, co ich nakręca. Coś, co pozwala im właśnie otwierać rano oczy. Bo jest bardzo dużo rolników. Takich, którzy są już na emeryturze, ale nie muszą odpalić swoją ukochaną trzydziestkę i po prostu pojechać do pola.
A jak sądzisz, jakie właśnie w drugą stronę cechy, przywary, słabości byłyby takim alarmującym sygnałem, że ta osoba jednak w rolnictwie by się nie odnalazła?
Niska odporność na stres to. Jak ktoś ma słabe nerwy, to myślę, że ciężko byłoby mu się odnaleźć w tej branży.
To jest chyba rzecz, która się bardzo często przewija. Też takie brak pewności, co będzie. Czy to, co planujemy przez cały rok, się zwróci, potem, kiedy przyjdzie sezon, kiedy przyjdą żniwa? Jeżeli mówimy o uprawie roślinnej. A czy Ty w trakcie spotkań czy negocjacji biznesowych doświadczyłaś, że jesteś inaczej traktowana, bo jesteś bizneswoman, Kobietą, która owszem, samodzielnie prowadzi gospodarstwo, ale nie jest mężczyzną?
Wiesz co, na początku mojej przygody miałam różne podteksty w moim kierunku, ale bardzo, że tak powiem, szybko doszłam do perfekcji i odpowiadałam może nie na podobnym poziomie, ale nie dopuszczałam do sytuacji, że to ktoś zawstydzał mnie, tylko ja zaczęłam zawstydzać drugą stronę i ucięłam to po prostu w zarodku.
I czy rzeczywiście to tak działało? To znaczy, wiesz, myślę sobie nadal jesteś. A jeżeli mówisz o przeszłości, to znaczy, że byłaś jeszcze młodszą kobietą w tamtym czasie. Skąd u ciebie była taka gotowość na to, żeby tak odbijać tę czy złośliwości, czy nawet być może ataki? Bo jednak to wymaga dużej determinacji i takiej.
Wiesz co? To zbudowało moją pewność siebie? Nasze życie jest jednak historią, którą tworzymy. Jesteśmy reżyserami, dlatego nikt za mnie tego by nie zrobił. Ja po prostu dużo też pracuję nad sobą. Moim kolejnym zainteresowaniem poza rolnictwem jest właśnie rozwój osobisty. I połączenie tego dało mi naprawdę taki fajny efekt końcowy.
Czyli właściwie jest to coś, co po części sobie wypracowałaś, ale też skoro mówisz być może wychodzę tutaj trochę szerzej, ale jeżeli mówisz o tym, że otrzymałaś tak duże wsparcie od rodziców, to być może to też jest jakieś źródło.
Tak, oczywiście, to jest podstawa i fundament tego, dlatego, że oni zawsze we mnie wierzyli i wierzą. Zawsze w każdej. A miałam różne sytuacje życiowe, naprawdę ciężkie. Zawsze byli przy mnie, wiedzieli Karola, dasz radę, A jak nie będziesz dawać rady, to będziemy cię pchać, żebyś tylko szła do przodu. Także rodzice. Mam kochanych rodziców i to oni stoją. Mogę powiedzieć, że za moim sukcesem.
Myślę, że jak będą słuchać tej rozmowy to. Pozdrawiamy rodziców.
Buziaczki.
Całkiem miło. Oprócz tego, że prowadzisz gospodarstwo, podejmujesz też kilka inicjatyw dookoła, nazwijmy to. Jedną z nich jest takie wydarzenie, które dzieje się raz w miesiącu w Twojej okolicy. Powiedz coś więcej o tym.
Nawet w naszym gospodarstwie.
Czy to jest dokładnie. W waszym gospodarstwie.
W naszym gospodarstwie, w jednym budynku. To jest stara przedwojenna obora z 1884 roku, która w sumie została odremontowana w innych celach, ale ten cel najbardziej mi się podoba. Organizujemy, tak jak powiedziałaś, raz w miesiącu, zawsze w każdą pierwszą niedzielę miesiąca Targ Ziemi. Dokładnie Targ Ziemi 130. Także zapraszam serdecznie. Jest to wydarzenie, które ma już 8 lat, ale dokładnie rok temu w lutym zostało przeniesione do naszego ekologicznego gospodarstwa i cieszy się ogromnym powodzeniem. Zrzeszamy ok. Wiadomo, z targów na targi jest różnie, ale zazwyczaj mamy 55 do 60 wystawców. W większości są to rolnicy, rolnicy ekologiczni. Albo rolnicy tacy, którzy my wiemy, że współpracują bardzo mocno z naturą. Są to tak jakby wyselekcjonowane jednostki przez nas, przeze mnie i przez moją przyjaciółkę Joannę Maśkiewicz, która właśnie była pomysłodawczynią tego projektu. Pięknego. Naprawdę cudowna inicjatywa. Zrzeszamy również artystów rękodzielników, także to nie jest tylko targ ze zdrową żywnością. To jest targ, na którym możemy kupić również biżuterię z kamieni naturalnych, odzież z lnu czy z wysokiej klasy bawełny.
Obrazy Boże, czyli tak dosyć szeroko. A z tych produktów spożywczych to co tam można wszystko. Czy są jakieś takie kategorie szczególne? Które tam.
Kategorie? Ale wszystko, co potrzebujemy w życiu codziennym od chleba, poprzez masło, śmietanę, różne sery, świeże dojrzewające mąki. Makarony. Przetwory owocowo warzywne. Świeże warzywa, owoce, mięso, przetwory, szynki, kiełbasy.
Czyli właściwie można powiedzieć, że rzeczywiście całą lodówkę można uzupełnić.
Na cały, na cały miesiąc. Bo ja właśnie pochodzę z takiej malutkiej wioski, która ma 8 domów. Nie mamy sklepu, ale za to raz w miesiącu właśnie mamy taki taki market.
Czy uważasz, że właśnie taka? Nie chce nawet powiedzieć idea, dlatego, że targowiska były z nami od zawsze. W pewnym momencie trochę przenieśliśmy się do tych sklepów, czy to większych, czy mniej powierzchniowych. Ale czy widzisz, że ludzie od nowa zakochują się właśnie w targowiskach, Dlatego, że one pełnią funkcję nawet nie tylko przede wszystkim dostarczania produktów żywności, ale też być może takiego spotkania się z ludźmi.
To jest To jest jedna z rzeczy, o której coraz częściej ludzie mi mówią, że oni przyjeżdżają do nas po te produkty. To jedno, ale drugie dlatego, że jest cudowna atmosfera. Że mogą porozmawiać z tymi producentami, że nawet mogą ich odwiedzić tak jak nas, czyli dotknąć i zobaczyć namacalnie, jak ten produkt powstaje. Zdobywają zaufanie. Jeśli jednak pójdziesz do supermarketu, no to widzisz, że masz ogórka, pomidora przeczytasz czy on jest z Hiszpanii, czy jest z Polski. Ale tak naprawdę nie możesz zweryfikować na poziomie półki, przez kogo on został stworzony.
No nie Porozmawiasz z producentem stojąc przy półce w sklepie.
Tutaj masz inną. Inny poziom zakupów i masz relacje z tą osobą. Także coś, co pandemia nam mocno skróciła. A tutaj właśnie po tym okresie takiego zamknięcia, troszkę tej izolacji ludzie potrzebują właśnie jednak się integrować, jednoczyć i pokazywać też najmłodszemu pokoleniu, albo też sami są ciekawi jak te produkty powstają i widzą właśnie u nas na tym targu ziemi, że one powstają z sercem, to mamy pełen parking. Teraz jesteśmy w trakcie budowy kolejnego, bo wiemy, że ludzie właśnie tacy jak ty z miasta przyjeżdżają do nas po produkty, ale przyjeżdżają pobyć w dobrej atmosferze, wśród drzew natury i złapać dodatkową energię. I taki przystanek od dnia codziennego.
To jest kolejny event, kolejne wydarzenie, kolejne targi, o których rozmawiam z ludźmi z różnych części Polski. I mam takie rosnące przekonanie, że my właśnie potrzebujemy tego. Czasami mam wrażenie, że nawet bardziej ze względów takich społecznych. Oczywiście kupno dobrej jakości produktów jest świetnym bonusem, ale takie właśnie mam przekonanie, że my chcemy coraz bardziej wyjść do ludzi i co ciekawe, też coraz młodsi ludzie się o tym przekonują i coraz młodsi ludzie to doceniają, że to już nie jest tylko miejsce, gdzie nasze babcie i dziadkowie idą po swoje ulubione jajka i pomidory. Tylko że również ludzie z miasta chcą w takim miejscu się znaleźć.
Oni chcą po prostu należeć do tej społeczności, bo w mieście jednak mimo tego, że mieszkasz obok Ciebie, często jest tak, że nie znasz swojego sąsiada, mijasz się gdzieś z nim na klatce, mówisz dzień dobry, dobry wieczór. Natomiast to wiejskie życie. Nie chodzi o te plotki, co pani Basia zrobiła i tak dalej, tylko chodzi po prostu o taką społeczność, taką zdrową społeczność, gdzie czujesz się wysłuchany, czujesz wsparcie, a przy okazji możesz dobrze zjeść i czujesz się taki pełny. Nie pod względem jedzenia, ale czujesz się taki spełniony, że ktoś Cię wysłuchał zaciekawiony, że rozwiązałeś jakieś swoje zagadki. Pokazałeś też jak masz dzieci, drogę, że mleko nie bierze się z kartonu, tylko tutaj jest krowa, czy tutaj jest kura. I ten cały proces przejścia tego jak, ile siły i też energii musi rolnik włożyć do tego, żebyś na przykład, droga Aurelko, czy Jasiu mógł na swoim talerzu mieć jajko, kiełbaskę czy pomidorka taka.
Wzmacnia się też dzięki temu współpraca. Ten dialog między miastem a wsią, właściwie na każdym polu, można powiedzieć, nomen omen ludzie zaczynają ze sobą rozmawiać, a dzięki temu też się lepiej rozumieć. W Wielkiej Brytanii od dwóch lat, z tego co wiem, przyznawana jest ogólnokrajowa Nagroda Kobiet w Rolnictwie. Czy Twoim zdaniem w Polsce powinno takie odznaczenie być przyznawane?
Też myślę, że byłoby to miłe i OWAŁOBY jeszcze bardziej. Kobiety, które tak jak przeczytałaś, że stanowią duży procent, może właśnie są bardziej niewidzialne, a poprzez przyznanie takiej nagrody ktoś by je bardziej zauważył. Dzisiaj na Instagramie dobrze wiemy, że kobiety coraz częściej pokazują siebie właśnie w tej perspektywie. I to jest fajne z tego względu, że tłumaczą dużo ludziom, że nie są tylko od gotowania i prania prasowania, tylko jesteśmy właśnie na tyle elastyczne, że potrafimy zrobić często i jedno, i drugie i nikt nam nie powie, że się nie nadajemy do tego. A taka nagroda myślę, że byłaby takim zwieńczeniem naszej ciężkiej pracy.
Komu ty byś taką nagrodę przyznała?
Jest kilka dziewczyn u nas w kraju. Myślę, że Doris Anka jest jedyną taką osobą, której przyznałabym taką nagrodę. Patrycja Bajus. Młoda rolniczka, która pokazuje, że potrafi zrobić więcej niż niejeden facet. Oczywiście nie umniejszając facetom, bo są, są doskonali w tym co robią, ale dziewczyny naprawdę, naprawdę rządzą.
A sobie w jakiej kategorii byś taką nagrodę przyznała?
Najgorzej jest oceniać samego siebie. Może ktoś inny by mi przyznał tę nagrodę. Ja będę skromna i sobie bym nie wiem w jakiej kategorii przyznała.
Być może się przekonasz. Słuchajcie, może taki konkurs zostanie zorganizowany. Kto wie. Bo przyznam, że kiedy przygotowywałam się do naszej rozmowy, to pomyślałam sobie, że kurczę, że u nas jest tyle fajnych kobiet, które zasługiwały by na takie wyróżnienie, że wszystko jest przed nami. Także jeszcze słuchaj. Być może na takim evencie się spotkamy.
Wszystkim trzeba dać.
Gdybyś miała doradzić jakimś kobietom, które być może. Oczywiście wiemy, że niełatwo jest zostać rolnikiem, rolniczką też ze względów regulacyjnych pozyskania ziemi.
To jest chyba dzisiaj najtrudniejszy czynnik.
Ale gdybyś miała dać jakąś radę kobietom, które albo chcą, albo już są w rolnictwie na temat tego, jak miałyby funkcjonować i się rozwijać, to co byś im doradziła?
Doradziłabym im rozwój osobisty, dlatego, że to jak wyglądamy wewnątrz, tak wyglądamy na zewnątrz. Także praca nad sobą jest bardzo ważna. Zadbanie właśnie o siebie daje nam zewnętrznie bardzo dobre rezultaty i efekty.
A czy Ty miałaś taki moment przełomowy? Bo dużo mówisz o tym, że pewność siebie masz, ale też takie wzmocnienie dostałaś z domu. Ale czy być może był taki jeden moment, dzień, który pamiętasz, że w tym konkretnym miejscu zrozumiałaś? Kurczę, dam radę. Jestem na tyle przebojowa, dzielna, ogarnięta, że poradzę sobie z prowadzeniem gospodarstwa samodzielnie.
Tak, to był dzień, kiedy tato wsadził mnie w kombajn. Miałam wtedy 14 lat. Dla niektórych będzie to zdecydowanie za wcześnie, a niektórzy powiedzą kurde, ja już w wieku 10. Jeździłem kombajnem. Nie, ale tak, to był ten czas, gdzie jako dziecko tak naprawdę 14 letnie wsiadłam w kombajn. Tato mi pokazał tak, tutaj masz guzik od wysypywania. Tutaj składanie rury, tutaj joystick przód tył. Dwie rzeczy. Nigdy nie jedź na wprost słupa, bo jak rozwalisz header to będziemy odbywać żniwa w dość opłakanym stanie. Nigdy nie cofaj na drzewa. W sumie nie wiem. Pojeździł ze mną 20 minut i wyszedł. Przy czym nie wyszedł na pole, tylko po prostu gdzieś pojechał. Także miał tak duże zaufanie do mnie wtedy i ja mu taka mała dziewczynka, trochę zestresowana, nie do końca wyregulowanym siedzeniem pod siebie kusiłam cały dzień. I pamiętam ten moment. Pierwszy podjazd samodzielnie właśnie do przyczepy wysyp i podjechałam idealnie. Pierwszym razem wysypałam i mówię Kurde, Karola, dałaś radę! Także jak już dajesz radę z dużymi maszynami na niekoniecznie jakiejś tam wielkiej powierzchni, to dasz radę wszędzie.
Wtedy poczułam się własnie odpowiedzialna i poczułam się taką częścią stuprocentową naszego gospodarstwa, że jest coś zależne ode mnie, czy.
Ten dzień, czy być może jakiś inny dzień albo jakieś inne osiągnięcie postrzegasz jako swój największy sukces. Co by to było?
Prowadzenie dużych spotkań i przełamanie. Kiedyś nienawidziłam wręcz i paraliżowały mnie wystąpienia publiczne. Natomiast dzisiaj wiem, że scena jest moim miejscem, na którym się odnajduję i wręcz czerpię z tego przyjemność i energię.
Powiem Ci, że tego się nie spodziewałam, ale to pokazuje chyba też, że rzeczywiście jak w siebie uwierzymy, to w wielu miejscach możemy sobie poradzić.
Powiem Ci, że tak, to wszystko jest głowa. Ekologia to też głowa, to głowa i serce to jest.
To jest ciekawe właśnie zdanie, które powiedziałaś, że rolnictwo to głowa. Ale mówisz, że ekologia to też głowa. Czy widzisz tak pytając na koniec, że to rolnictwo ekologiczne będzie się u nas rozwijało, czy raczej to konwencjonalne, tradycyjne będzie się jeszcze miało dobrze?
Wiesz co, ciężkie pytanie. Na pewno Ekologia nigdy nie wyprze konwencjonalnego rolnictwa, ale to z tego względu, że te. Może to troszkę źle zabrzmi, ale te ograniczenia mamy w głowie, bo jeśli podchodzimy do ekologii nie, to nie może wyjść chwastami zarośniemy i. I w ogóle to wszystko zaczyna się w głowie. Jeśli my tutaj i tutaj poczujemy, że ekologia to jest coś, co współgra z nami i że jeśli inni też to robią, to my też możemy, to nam będzie to wychodzić i jeśli. Jeśli wychodzimy z nastawieniem, że nie, że to nie jest dla nas, to faktycznie nie ma sensu nawet w ogóle tego zaczynać, bo poniesiemy porażkę. Czyli mindset jest ważny w każdej branży.
Wspomniałaś o swojej córce. Powiedziałaś dzieci dlatego, że ci, którzy nie wiedzą Karolina ma brata i córkę w tym samym wieku. Tak. Czy myślisz, że Aurelka będzie też chciała zostać na wsi. Będzie chciała być taka jak ty.
Już dzisiaj powiedziała, że nie, ale wiadomo, że dzieci są szczere w danym momencie, Natomiast jak dorastają to dużo im się zmienia. Aurelka kocha zwierzęta, także ona jak miałaby zostać na wsi to powiedziała, że rolnikiem nie będę, ale może będę weterynarzem. Także może. Może w tym kierunku będzie miała do czynienia właśnie ze zwierzętami. Ale jak będzie, to zobaczymy.
Czy Ty myślisz, że miałabyś w sobie tyle zaufania co Twój tata do Ciebie i pozwoliła jej kosić, wejść do kombajnu za parę lat?
Myślę, że tak, bo nieraz jak uprawiam czy robię jakieś inne prace polowe i ona akurat jest ze mną w traktorze, to na siedzeniu pasażera niekoniecznie chce długo ze mną jeździć, ale były takie momenty, że przekazywałam jej ster. I już od razu wtedy inne dziecko.
To może ona ma tak jak ty, że ona nie chce, wiesz, siedzieć na siedzeniu z boku. Ona nie chce być pasażerką. Ona chce prowadzić.
Tak. Znaczy jej cechy charakteru ewidentnie wskazują na to, że lubi trzymać kontrolę. Nie lubi być kontrolowana. Tylko ona lubi rozdawać karty.
Ale widzisz jakieś podobieństwo między wami? Być może to.
Wizualne? Owszem, ale jeśli chodzi o cechy charakteru, tak. Ona jest jeszcze bardziej taka stanowcza ode mnie, jeszcze mocniej.
Tak że no wiesz, ty dostałaś pakiet taki, można powiedzieć, wzmocnienia od swoich rodziców, więc podobny przekazałaś być może, nie wiem. Wychodzę córce i masz małą, silną kobietę, która jeszcze jest dosyć mała, ale już.
Ale już charakterna.
Już wie, czego chce w życiu. Tak. Pomyślałam sobie, że bardzo dużo mówiłaś o tym, jaki wpływ na nasze działania, na naszą determinację, na naszą zdolność do pokonywania przeszkód ma to, z czym wyszliśmy z domu, ale też na ile jesteśmy przekonani, że jesteśmy dzielni. I tak, kiedy sobie tu dzisiaj siedzimy, to pomyślałam, że jeżeli faktycznie uwierzymy w siebie, czy to sami, czy z pomocą ludzi dookoła, to niezależnie czy jesteśmy w garniturze, stojąc na scenie, czy będąc w gumiakach w gospodarstwie, możemy być przebojowi i zdobywać świat. I być może to właśnie mniejsze znaczenie ma to, jakiej jesteśmy płci, a bardziej to, jakie cechy w sobie nosimy i że jesteśmy w stanie góry przenosić. Wtedy co w rolnictwie? Jak wiemy, przenoszenie gór to taka codzienność. Wstajemy czwarta, piąta, szósta i wiemy, że dzisiaj.
Codziennie przenosimy góry. Ale to jest to. Jest ważne, żebyśmy rozwijali siebie od wewnątrz, ale te takie komplementy czy dobre słowo właśnie z zewnątrz też bardzo dużo znaczą. Także one upewniają nas, zasiewają takie ziarenko. Jak już jesteśmy przy tematach agro. Że właśnie ta pewność siebie, ta determinacja w nas wzrasta.
No i tutaj postawiłabym kropkę, bo to jest piękne podsumowanie. Bardzo Ci dziękuję za tę rozmowę. Moją gościnią była Karolina Ożga, ekologiczna rolniczka i bizneswoman. A ja przypominam Wam, że możecie nas oglądać na YouTubie co czwartek o godzinie 15:00. Osoby wspierające widzą nas już w środę, czyli odcinek dociera do Was dzień wcześniej i oczywiście na wszystkich platformach podcastowych. Jeżeli właśnie jedziecie kombajnem, jeżeli jedziecie ciągnikiem czy samochodem, to też można nas wtedy już słuchać, nie oglądać. Dziękuję Wam bardzo za uwagę. Ja nazywam się Magda Urbaniak, a to była Agromania.