Grzegorz Bardowski, jeden z najbardziej rozpoznawanych polskich rolników mówi o tym, jak ludzie patrzyli na niego przed programem, co ho najbarzdziej zaskoczyło i czy będzie namawiał syna do zostania rolnikiem.
Grzegorz: Nawet nie chyba, to był bardzo dobry czas! Przede wszystkim pojawiła się rodzina o której zawsze marzyłem. Cała reszta to tylko mało znaczące dodatki.
Grzegorz: Chyba największą radość a zarazem największe zdziwienie sprawił mi list od pewnej nauczycielki z liceum. Napisała w swoim liście do nas, że opowiada swoim uczniom na lekcjach wychowawczych o tym jak cudowna jest miłość miedzy mną a Anią. Otrzymujemy wiele podobnych listów, ale nie spodziewałem się że ktoś może o tym rozmawiać na lekcjach wychowawczych w liceum. Ciekawy jestem, jak odbierają to uczniowie z tej klasy.
Grzegorz: Był taki moment. Czas po zakończeniu nagrań, kiedy spotykałem się już z Ania, a dla dobra programu nie mogliśmy zdradzać, że jesteśmy razem. Materiał był nagrywany dużo wcześniej od emisji w TV i były takie momenty w których musieliśmy rezygnować ze wspólnego spędzania czasu w miejscach publicznych. Nie przypominam sobie innych gorszych momentów na które mógłbym narzekać.
Grzegorz: Nie wiem czy coś jest w stanie zwalczyć te stereotypy. Zauważyłem, że jeżeli ktoś ma wyrobione zdanie na jakiś temat to ciężko jest przekonać go do innego myślenia. Nie pomoże mu oglądanie rolników młodych, ze swoimi zainteresowanymi, którzy pracują na nowoczesnym sprzęcie. Przed programem nawiązując jakieś znajomości i wspominając o tym ze jestem rolnikiem – kończyło się to różnie. Czesto nie miało już znaczenia jak wyglądam, jaki jestem i co sobą reprezentuję. Po programie sporo zmieniło się na lepsze. Wiele osób zobaczyło jak bardzo zmieniło się życie na wsi i jacy są młodzi, nowocześni rolnicy. A „nam” pozwala to na chodzenie z podniesiona głowa.
Grzegorz: Myślę ze największym plusem założenia profilu rolniczego jest wymiana doświadczeń z kolegami i koleżankami po fachu. Naprawdę, wystarczy rzucić jakiś temat który mnie nurtuje i mogę liczyc na setki wiadomości i telefonów. Natomiast profil z programu to niewątpliwie satysfkacja z dawania ludziom nadziei. Dla mnie i mojej żony to zwykłe dodawanie zdjęć z naszego życia. A dla wielu osób to informacja ze zawsze warto szukać, nie poddawać się i dążyć do swoich celów.
Takie planu nie ma. Podstawowa sprawa to taka, że profile w mediach społecznosciowych to póki co odskocznia od codziennej pracy. Na początek, wypełniam wszystkie pilne sprawy związane z gospodarstwem i pracą na nim. Dopiero póżniej przychodzą tematy dodawania zdjęć lub kręcenia rolniczych filmów.
Tak, zgadzam się z tym. To przede wszystkim miejsca gdzie wymieniamy się doświadczeniami. Normalnie w swoich gospodarstwach jakiekolwiek testy na maszynach czy uprawach możemy wykonywać tylko raz w roku. To znaczy, że efekty widzimy dopiero po kilku, kilkunastunastu miesiącach. A teraz korzystamy i wymieniamy się wedzą miedzy sobą – właśnie dzięki takim tematycznym miejscą
Nie mam ulubionego. Niektóre z takich miejsc sa nastawione bardziej na formę rozrywkową inne na typowo infomracyjną. Korzystam z obu. Często szukajam informacji związanych z moim zawodem, a po pracy dobrze jest pooglądać rolnicze zabaweczki. 🙂
Będzie wyglądalo to tak, jak było w moim przypadku. Rodzice nigdy nie mówili mi, co mam robić w życiu. Mieszkanie na wsi nie wiązało się z rozrywką, a raczej z ciągłą ciężką pracą. Mnie to nie zniechęciło. Obecnie pracy fizycznej jest dużo mniej, a więcej nowoczesnego sprzętu, który usprawnia prace. Mam nadziej, że Jan będzie czerpał z rolnictwa tyle rodności ile czerpię teraz ja.
MŁODZI ROLNICY!