Kobiety na traktorach zawsze zbudzały zainteresowanie. Często także podziw. Zwłaszcza, że jak pisze stare dobre czasopismo „Traktor”, rolnictwo dobrze pamięta prawdziwe przodowniczki ciężkiej, rolniczej pracy.
W magazynie Traktor, bo właśnie w nim znalazłam artykuł, ukazywał się w latach 60-tych ubiegłego wieku. Ostatni numer opublikowano w roku 1990. Przez dekady był źródłem informacji dotyczących nowych ciągników, opisów już istniejących. Traktował o rolnictwie i ludziach z nim związanych. I właśnie o tych ludziach jeden tekst był wyjątkowo ciekawy. „Niezapomniane dziewczyny” opisuje kobiety, które wpłynęły na rolnictwo w czasach, gdy liczyło sie wyrabiania 110 proc. normy i oszczędzanie kilogramów paliwa. Zapraszam do lektury tekstu Stanisława W. Mateya.
Rozwój polskiego rolnictwa jest ściśle związany z rola i pracą kobiet wiejskich. Bez ich zaangażowania i wkłady pracy, rezultaty postępu na wsi i w rolnictwie wszystkiego – zabudowań, maszyn, narzędzi, nasion, koni itp. Nie brakowało natomiast zapału i chęci do ratowania tego co zostało. Tuż po wyzwoleniu zaczęły napływać do polskich wsi pierwsze dostawy ciągników, otrzymywane w ramach pomocy od sąsiadów. Wsiadły na nie kobiety.
Nasze traktorzystki wywodziły się przeważnie z małych i średnich gospodarstw chłopskich, z rodzin liczniejszych i rejonów kraju o przeludnionych wsiach. Na kursach opanowywały nie tylko umiejętności obsługi ciągników, lecz także niezbędny zasób wiedzy z dziedziny organizacji prac polowych i agrotechniki.
Wkrótce zaczęło być głośno o polskich traktorzystkach. W gazetach i radiu pisano i mówiono wówczas entuzjastycznie o pełnym zaangażowania udziale kobiet wiejskich w zdobywaniu nowych kwalifikacji zawodowych i o efektach ich pracy w rolnictwie.
Warto zatem choćby z okazji 8 marca, Dnia Kobiet – w 40-lecie pierwszych kursów dla traktorzystek – wspomnieć niektóre sylwetki polskich kobiet, kiedyś pracujących zawodowo na traktorach. Największy rozgłos, szacunek i uznanie miała Magdalena Figur, która już w 1947 r. kierowała w zagospodarowaniu Żuław. Ona, jako pierwsza polska traktorzystka, otrzymała Order Sztandaru Pracy I klasy.
Wzorowo dbała o ciągnik i z zapałem pracowała na nim również Bronisława Pestkówna, zatrudniona od 1948 r. w majątku PNZ Gajewo II (woj gdańskie). Powierzonym jej ciągnikiem wykonywała miesięcznie średnio po około 80 ha orki. W uznaniu dla jej zdolności organizacyjnych i wyników pracy awansowano ją na brygadzistkę traktorzystów w PGR Ohynów (woj. gdańskie) oraz odznaczono Orderem Sztandaru Pracy II klasy. Takie wysokie oznaczenie otrzymała także Halina Śniadoch (POM Sońsk), która najlepsze rezultaty osiągnęła w 1952 r., wykonując m.in. 145 proc. normy i zaoszczędzając 552 kg paliwa. (…)
Do przodujących traktorzystek należały też (…) Stanisława Marciniak oraz Helena Jasińska, które znacznie przekraczały obowiązujący normy pracy. To właśnie wspomniana Helena Jasińska jako pierwsza zaproponowała podniesienie rocznej normy współzawodnictwa z 270 do 350 ha na ciągnik. (…).
Co robią obecnie traktorzystki z tamtych lat? Jak ułożyły im się dalsze losy
zawodowe i rodzinne? Ciekawe byłyby zapewne wszelkie wspomnienia i przypomnienia o bohaterskich dziewczynach na ciągnikach, o których swego czasu zaśpiewano piosenki czy drukowano plakaty.