Myślisz, że nikt ich nie gwizdnie? Cóż, myślałam podobnie.
Kilka miesięcy temu wprowadziłam się do nowego mieszkania. Wszystkie rzeczy, w tym te cenne, musiały znaleźć swoje miejsce. Nie wszystkie znalazły. Klucze rzucałam na szafkę koło drzwi. Każde – te od mieszkania, auta, garażu. I tylko mignęła mi myśl: a co, jeśli ktoś po prostu otworzy raz niezamknięte drzwi i zawinie mi to, co tak cenne? Jeszcze kilka lat temu, taka historia wydałaby mi się nieco absurdalna „jak to, ktoś wejdzie do mieszkania. Po prostu?”. Dzisiaj nie jest. Dlaczego, zapytacie. Już mówię, a zaraz potem wyjaśniam, dlaczego o tym dzisiaj mówię.
Kilka lat temu, będąc studentką wynajmowałam ze znajomymi mieszkanie. Trafiło nam się takie nowe, zaraz po oddaniu. Wiecie, nowe osiedle, kamery, te sprawy. W swoim pokoju, co naturalne, trzymałam kilka cenniejszych przedmiotów. Biżuterię, laptopa. Właściwie wszystko leżało radośnie na biurku. Bo gdzie indziej miało leżeć? Korzystałam z tego każdego dnia. Umówmy się, większość z nas trzyma komputer właśnie na biurku. Wtedy nie wiedziałam, że na biurku oznacza na widoku dla złodzieja.
W pewny słoneczny wtorek wracam z zajęć. Szybko zauważyłam, że laptopa brakuje tak, gdzie go zostawiłam. „Nic to, pewnie koleżanka z pokoju obok pożyczyła”. Po trzech minutach dowiedziałam się, że nie. Kolejna myśl? Ktoś mi zrobił żart i pewnie schował do szafy. Po kolejnych dwóch minutach już wiedziałam, że nie. Szybki telefon do pozostałych współlokatorów – nikt nic nie wie, nie widział. Laptopa brak. Nie ma, zapadł się pod ziemię. Wiecie, co było w tym najdziwniejsze? Że w mieszkaniu przez cały dzień była co najmniej jedna osoba. Okej, na drugim końcu mieszkania, ale jednak.
zrobiłam już roztrzęsiona, ze stresem na poziomie milion. Okazało się, że policji praktyki wtargnięcie po cichu, bez włamani (bo drzwi są niezamknięte) jest powszechnie znane. To jest moment albo nawet pół. Szybkie pociągnięcie za klamkę, zebranie tego, co w zasięgu wzroku i szybki odwrót.
Ta sytuacja spowodowała bardzo wiele kwasów w naszym mieszkaniu. Policja mówiła o włamywaczu, ale też rzucała oskarżenia wobec moich współlokatorów. Ci zaś czuli się winni niezamknięcia drzwi od mieszkania. Laptopa straciłam, dobrą atmosferę w mieszkaniu też.
No dobra, ale co nauczyła mnie historia, z którą do Was przychodzę i co mają do tego kluczyki od ciągnika?
O tym wpisie pomyślałam po rozmowie z panem Grzegorzem z firmy Hartmann Tresore. Zapytał mnie, jak rolnicy zabezpieczają ważne przedmioty takie właśnie jak kluczyki, dokumenty, cenne przedmioty.
Przecież z osoby, która uważa, że nic złego się nie wydarzy i „nie przesadzajmy z tym całym bezpieczeństwem” stałam się na maksa przezorna, zdystansowana, bardzo niepewna odnośnie do tego, co może się wydarzyć we własnym domu.
Dlatego właśnie piszę do Was z zapytaniem – gdzie każdego dnia lądują ważne dla was rzeczy? Takie, których łatwo nas pozbawić, a ta strata byłaby niesamowicie dotkliwa? Kluczyki, portfele, większe kwoty, dokumenty. Jak bardzo nie chcielibyśmy, żeby było inaczej – w skarpecie, w biurku, na szafce, w regale, nie są takie bezpieczne, jakby mogło nam się wydawać.
Jest też kilka aspektów, o których w ogóle nie myślimy na co dzień.
gdzie ci z Was, którzy chcą (bo wolą płacić gotówką lub muszą trzymać dużą gotówkę w domu) dbają o to, by nic jej się nie wydarzyło. A co może? Wspomniałam o kradzieży. Wybaczcie, że tak rozważam kataklizmy, ale myśleliście o tym, że kasę, dokumenty, cenne pamiątki, kluczyki mogą po prostu i dosłownie wyparować? Nie jest to coś, o czym rozmyślamy funkcjonując od rana do wieczora, prawda? Przyznaję, ja nie myślę.
Wspomnę tylko o tym, o czym wiecie doskonale. Gdy stanie się nieszczęście pod tytułem kradzież ciągnika (brrr na samą myśl), pierwsze, o co zapyta ubezpieczyciel, to dwa komplety oryginalnych kluczyków. Dobrze je mieć schowane w miejscu, którego jesteście na 1000% pewni.
I tu właśnie cała na biało wjeżdża opcja, którą proponuje właśnie Hartmann Tresore.
Myśląc o nich wcześniej, wyobrażałam sobie, że to rozwiązanie dobre dla banku. No, może dla hotelu. Ale żeby w domu montować albo umieszczać sejf? Okazuje się, że to nie tylko możliwe, ale też całkiem dobre rozwiązanie. Jako człowiek, któremu zawinięto cenny (również przez zawartość) sprzęt z własnego mieszkania, patrzę na takie zabezpieczenia inaczej.
Poniżej przesyłam wam kilka opcji sejfów Hartmann Tresore. To nie jest opcja najtańsza, ale chyba to właśnie ma do siebie dobra inwestycja.
Na pierwszy ogień (ogień – rozumiecie, w sensie że też może isć dosłownie 😀 #jestemDemonemŻartu)
W jednym sejfie mamy trzy mocne funkcje:
Plus kilka dodatkowych informacji:
Wystarczy wam taki model jak HPKTF 400-04. Jest to sejf przeznaczony do montażu w meblach (np. szafach, biurkach) ze względu na lżejszą konstrukcję i masę własną wynoszącą 85 kg. Ten ma również kompaktową, umożliwiającą ukrycie sejfu, wielkość i zapewni wam:
Co więcej: Wysokość 67,5 cm, przestawna półka, lakier biały RAL 9003.
Opcji jest więcej, a wszystkie możecie znaleźć na stronie producenta.
Wasza własność i Wasza decyzja, jasne. To z czym chcę Was dzisiaj zostawić to myśl, że naprawdę warto się zastanowić, gdzie umieszczacie cenne przedmioty. Chrońmy je przed kradzieżą, ale też zgubieniem, wpadnięciem między szafki, pod dywan, za telewizor (jak tak się zastanawiam, takich miejsc jest całe mnóstwo) czy pożarem, który niestety wcale nie jest taki niemożliwy.
Materiał powstał we współpracy z firmą Hartmann Tresore.