Japonia dla nas nieco egzotyczna. Ciekawa kuchnia, oryginalna kultura. Jak się okazuje, również nietypowe rolnictwo, które dla tamtejszych rolników jest jednak niezwykle trudne i wymagające.
Dieta Japończyków opiera się na dwóch głównych składnikach – rybach i ryżu. Wynika to naturalnie z położenia ich kraju (otoczone przez trzy morza i Ocean Spokojny) oraz rodzaju gleb i klimatu. Jedno i drugie specyficzne, toteż bardzo trudno tam o uprawę pszenicy i soi na wysoką skalę. Wśród krajów wysoko uprzemysłowionych Japonia ma bardzo małą samowystarczalność żywnościową i ogromny odsetek importu. Ale to nie znaczy, że sobie nie radzi!
Góry, pagórki, wyżyny
A trzeba powiedzieć, że nie ma lekko. Ponad 90 proc. powierzchni kraju to tereny wyżynne i górzyste. Zaledwie 13 proc. całkowitej powierzchni stanowią tereny uprawne, z czego prawie 40 proc. Wykorzystywanych jest na uprawę ryżu. W tym Japonia absolutnie rządzi. Produkuje około 12 mln ton ryżu rocznie, który stanowi 93 proc. wszystkich zbóż. Ryż ryżem, ale skąd brać paszę i pszenicę? Tu ratunkiem jest import, w którym Japonia jest drugim beneficjentem na świecie. Poza wspomnianym ryżem uprawia się (bardziej chyba rekreacyjnie) ziemniaki, buraki cukrowe, mandarynki, kapustę i herbatę.
Takie to pole malutkie
Gospodarstwa są małe – wahają się od 1,2 do 3 hektarów. To efekt powojennej gospodarki zasobami. Po 1946 roku rząd najpierw zajął całą ziemię, a potem odsprzedawał po tycim kawałku. Teraz bardzo trudno jest ją teraz zakupić, można ją co najwyżej dzierżawić (a i to nie jest łatwe). Ogranicza to mocno uprawę na dużą skalę a co za tym idzie, maksymalizowanie efektów upraw. Dlatego pola w Japonii to głównie małe, przydomowe poletka. Uprawiają je starzejący się rolnicy (w 2010 roku średnia wieku wynosiła 70 lat) i to w niepełnym wymiarze godzin. W sumie w Japonii jest 10 mln rolników, z czego tylko 420 tys. pracuje na pełen etat w gospodarstwie. Większość nie angażuje się w swoją pracę i nie chce inwestować funduszy w branżę, która jest tylko jednym z kilku źródeł dochodu.
Traktor po japońsku
Po 1999 roku rząd położył duży nacisk na rolnitwo intensywne, co oznaczało, że zaczęło się ono mocno mechanizować. Obecnie w Japonii jeździ około 20,5 mln traktorów i 1,2 mln kombajnów. Ten kraj ma swoje też narodowe traktorowe dobro – ciągniki Kubota. Jak do wszystkiego co produkują (w każdej branży), przyłożyli się do każdego detalu. Myśląc głównie o swoich niezbyt dużych polach i stałym kontakcie z wodą starali się stworzyć maszyny szczelne i zwrotne.
Ciągniki rolnicze nie mają w Kraju Kwitnącej wiśni lekkiej pracy. Pola ryżowe są całe zalane wodą. Ciągnik rolniczy który na ich pracuje, musi być bardzo dobrze zabezpieczony przed dostawianiem się wody i wilgoci do jego układów wewnętrznych. Poletka są bardzo małe, toteż ciągniki muszą wyrabiać się na zakrętach. Do tego dochodzi górzysty teren i delikatna uprawa.
Możecie sprawdzić sami, jak uprawa w wersji japan style wygląda w praktyce:
Pomijając trudne warunki uprawy, pola ryżu wyglądają całkiem przyjemnie.