Bez ciągnika nie ma współczesnego rolnictwa. Traktory to podstawa podczas prac w gospodarstwie. Każdy chce mieć najlepszy. Ale czy to znaczy największy albo… może najdroższy? AgroEkspert część druga!
Magda: Czy możemy powiedzieć, że marka ciągnika, ilość maszyn to wizytówka gospodarstwa?
Sławek: Wizytówką gospodarstwa z całą pewnością nie jest ilość maszyn, ich marka ani nawet Mercedes zaparkowany przed domem. Co z tego, że stoją piękne i drogie maszyny, skoro w obejściu panuje bałagan i ogólnie pojęta Sodoma i Gomora. W moim mniemaniu o dobrym gospodarstwie świadczy:
Dopiero po spełnieniu tych kilku naprawdę podstawowych kryteriów, można przejść do postrzegania gospodarstwa przez pryzmat posiadanego sprzętu. Im więcej maszyn i narzędzi, tym lepsze gospodarstwo. Nie chodzi mi na pewno o taki sprzęt który był ciągnięty przez konia, ale nowoczesne maszyny o jak największej wydajności. Dlaczego tak to widzę? Chociażby dlatego, iż taki gospodarz pokazuje, że potrafi tak prowadzić swoje gospodarstwo, by móc stale je unowocześniać i mieć więcej czasu dla siebie. Co z tego, że ma na przykład pięć Ursusów C-360 skoro może to zastąpić jednym John Deerem o mocy 150 KM.
Marka ciągnika zwykle obraca się wokół trzech podstawowych producentów: John-Deere, New Holland i Case. Jeśli ktoś ma jednego z nich, to już jest kimś w oczach drugiego bambra 😉 . Inne marki też są bardzo znane i szanowane lecz – jak zwykle – zdanie należy do tych co są największymi gospodarzami w okolicy.
Magda: Zatem ocena gospodarstwa, to rzecz całkiem złożona. Za co są „liczone punkty”? To znaczy, stanowi o tym, że dany ciągnik jest „na wypasie”?
Sławek: Skoro mowa już o istnieniu punktacji to z pewnością będzie to:
Magda: A Ty, jesteś dumny ze swoich maszyn?
Sławek: Tak, jestem z nich dumny.
Magda: Z czego wynika ta duma?
Sławek: Chociażby z tego, że to są moje maszyny! Są takie dni, kiedy wszystko się sypie i ma się ich dość zwłaszcza gdy są na przykład żniwa, a sypnie się prasa bądź kombajn i praca nagle musi stanąć w miejscu. Gdyby nie one, to bym musiał chodzić za koniem 😉 A tak, siedzę na całym stadzie mustangów zamkniętym w jednym opakowaniu i mogę nimi zarządzać wszystkimi na raz, za pomocą czarodziejskiej różdżki. Gdybym nie był z nich dumny, to praca nimi nie sprawiałaby mi takiej frajdy.
Magda: Czasem ludzie traktują swój samochód niemalże jak członka rodziny. Nadają imiona, tuningują, mówią do nich. Z traktorami jest tak samo?
Sławek: A kto powiedział, ze gospodarz musi być gorszy od miastowego? Zacznijmy może od tego, iż znaczenie rodziny w mieście różni się od tego na wsi. Tu jest większy szacunek i inny styl życia jednoczący wszystkich członków.
Chyba nie ma nikogo kto chociażby na swojego Ursusa C-330 nie mówiłby Ciapaj, Ciapek, Gacek…. albo jeszcze inaczej. Imiona nie koniecznie są obowiązkowe, bardziej zastępuje się je własnymi nazwami. Wyobraźmy sobie taką akcję, że ktoś opowiada jak to dziś jeździł na przykład Alfonsem albo Dionizym. Znacznie lepiej brzmi chociażby pospolity Ciapaj!
Kwestię rozmowy z ciągnikiem pozostawiam bez komentarza, bo skoro ktoś z nim rozmawia to albo zażył za dużo napojów wyskokowych, środków halucynogennych, albo cierpi z innych powodów.
Tuning jest powszechny. Głównie tuning polega na zwiększeniu mocy poprzez przeprogramowanie oprogramowania sterującego jednostką napędową. Chip tuning Tuning mechaniczny pompy wtryskowej. Wymiana oświetlenia na LED-owe. Przyciemnienie szyb. Zamontowanie stroboskopów. Założenie głośniejszego klaksonu często włożenie kompletnego zestawu od ciągnika siodłowego (Kolokwialnie TIR). Przemalowanie na kolor niefabryczny. Wykonanie grafiki…
Jednak nigdy nie można zapomnieć, że ciągnik służy do ciężkiej pracy w kurzu, błocie, słońcu, deszczu, oborniku, gnojowicy. I choćby nie wiadomo co się działo nie będzie to nigdy żaden eksponat wystawy tylko prawdziwy wół roboczy. Proste hasło brzmi jak się pracuje to się brudzi.
Magda: Gdybyś miał nieograniczony budżet, to co byś kupił?
Sławek: Moja lista wygląda następująco:
Magda: Czyli pełen zestaw, z ziemią włącznie. Skąd właśnie taki wybór?
Czasem trzeba pozwolić sobie na małe szaleństwo. Nie można się ograniczać skoro ma się możliwość wydać nie swoje pieniądze, prawda? Dla mnie samego tyle by wystarczyło, by się nacieszyć swoim skromnym życiem rolnika. A dlaczego wybrałbym Case? Dlatego, że jest czerwony!