Niektórzy z nas, gdyby mieli nielimitowany budżet, najchętniej kupiliby sobie wypasioną sportową furę. Nie dziwię się. Oni po prostu nie poznali się na traktorach.
Nie uważam, że jest coś złego w tym, że ludzie marzą o szybkiej Corvettcie czy nowym Porsche. Co prawda mnie takie fury nigdy nie kręciły, ale już dobry traktor to przyznaję, że serce potrafi poruszyć. I dlatego wyjaśnię, dlaczego uważam, że traktory są zwyczajnie fajniejsze niż, na przykład, wszystkim znane samochody.
Ta cecha (przewaga) chyba najbardziej rzuca się w oczy. Nie chcę podkopywać autorytetu szybkich samochodów sportowych, ale sami spójrzcie. One nie sięgają nawet do połowy wysokości kół co niektórych ciągników. Czy nie wyglądają zatem przy nich trochę… śmiesznie? Generalnie co kto lubi, ale jak mam do wyboru jazdę w pozycji półleżącej a siedzieć wysoko, po królewsku i widzieć wszystko co się dzieje dookoła, to zdecydowanie wolę to, niż podziwianie krajobrazu z perspektywy wysokości 20 cm powyżej asfaltu.
Zaraz się odezwą orędownicy nowinek samochodowych. Ja też wiem, że niektóre auta mogą mieć nawet powyżej 600 KM. I ja się pytam – po co? Na co takiemu słodkiemu maleństwu taka moc? Znaczenie może mieć ilość i jakość dróg w danym kraju, ale nie wiem jaki pożytek może dać taka siła. A jak jest z traktorem? Ha! Tu każde dziesięć koni więcej, to nowe możliwości do wykorzystania. Najpopularniejsze ciągniki mają moc od 70 do 130 KM, ale oczywiście ogrom jest tych które mają pod maską znacznie więcej. Spróbujcie usiąść w takim 500 czy 600-konnym potworze i sprawdźcie go w polu. Wtedy pogadamy.
Dobra, to przejdźmy do tego, co jest największą zaletą traktora a mianowicie jego (główne) przeznaczenie – opieka nad ziemią i jej plonami. Kiedyś, daaawno temu ludzie radzili sobie za pomocą konia i pługa. Rolnictwo przeszło rewolucję, zmechanizowało się, czego efekty możemy podziwiać dzisiaj. Mamy rolnictwo intensywne, precyzyjne, masową produkcję. Musimy w końcu wyżywić 7 miliardów ludzi! Powiecie, że samochód też jest potrzebny, bo transportuje ludzi, zgoda. Jednak – nie jest w tym odosobniony (mamy całe mnóstwo innych środków lokomocji) a po drugie: traktor może nieco wolniej, ale jak trzeba, to przecież przewiezie kogo trzeba!
Wyobraźcie sobie taką sytuację – poniedziałek 7.30 okolice wrocławskiego Rynku. Sytuacja jest podobnie beznadziejna w każdym mieście, które paraliżują korki ludzi którzy do pracy chcą się dostać, albo właśnie z niej wracają. A teraz dynamiczna zmiana sytuacji – wkraczam ja. Poruszam się spokojnie, ale pewnie i przede wszystkim JADĘ. Czym? No ciągnikiem oczywiście. Szacunek (przełamany lękiem o własny pojazd) do traktora na drodze jest nieporównywalny do żadnego innego samochodu. Korek nie stanowiłby dla mnie żadnego problemu. A już nie wspominam o parkowaniu 🙂
A teraz najważniejsze. Wiadomo, można na bok odsunąć wcześniejsze podpunkty gdyż wszyscy dobrze wiedzą, że w życiu nic nie liczy się tak jak zrobienie wrażenia na innych. Nie wiem, czy cokolwiek podziała lepiej niż wjechanie na imprezę/rynek/pole (niepotrzebne skreślić) takim odpicowanym zielonym, niebieskim albo czerwonym ciągnikiem. Dźwięk silnika, blask karoserii w słońcu, jego gabaryty i cały ten anturaż… To powala z nóg. A raczej z kół. Inne małe autka.