Agro Show, największa impreza maszynowa w Polsce dobiegła końca. Byłam, zobaczyłam, powróciłam. I oto, co myślę.
W sobotę opisałam swoje cele i priorytety na sobotni wyjazd na Bednary. Muszę przyznać, że plan został zrealizowany. Nie tak jak się spodziewałam, ale inaczej czasem może oznaczać LEPIEJ.
Po pierwsze
Co takiego udało się najlepiej – głównie fantastyczne spotkania (nie udało mi się spotkać ze wszystkimi czytelnikami, z którymi się umawialiśmy, ale to mam nadzieję jeszcze nadrobimy). Zobaczyłam za to sympatyczne znane, ale też nowe twarze, z którymi do tej pory kontakt był wyłącznie via Internet.
Żaden telefon, żaden facebook i żaden mail nie jest w stanie zastąpić prawdziwej rozmowy (z tego miejsca: dziękuję wszystkim za poświęcony czas!). Wiem, że spotkania nie są bezpośrednio związane z organizacją targów, ale dla mnie absolutnie priorytetowe, a miejsce i okoliczności temu sprzyjają.
Po drugie
Doceniam to, że wystawcy starają się urozmaicać swoje stoiska. Wiem doskonale, jakie wyzwanie mają przed sobą firmy, które są na targach już od lat. Trzeba pokazać maszyny, ale tez pomyśleć, JAK zostaną pokazane.
Podobał mi się pomysł Claasa, który wywindował swój ciągnik do nieba (będąc bardziej precyzyjnym, na jakieś 7 metrów), a pod nim ustawił telebim. Jedna z firm (aaa zapomniałam nazwy) również podniosła swoją maszynę, w tym przypadku opryskiwacz, a pod nim ustawiła czerwony dywan. Można było zobaczyć sprzęt od zupełnie nowej strony… dosłownie.
Przyciągać miały nie tylko maszyny, ale i ludzie. Ursus zaprosił Marcina Obałka, Steyr Michała Żebrowskiego, Kubota Krzysztofa Ibisza. Ta ostatnia w ostatnich latach mocno rozwija się od strony targowych atrakcji. Oprócz prezentera, wystąpił zespół muzyczny i dwóch artystów kabaretowych. Może uda mi się namówić ich przedstawiciela i dowiedzieć, ilu z tych, którzy przyszli dla rozrywki, zainteresowali się ciągnikami. Wracając do maszyn, byłam zachwycona tym, że Case pokazał nagrodzony tytułem Tractor of The Year Magnum CVX, a Valtra model z oponami Nokiana, który pokonał rekord prędkości. Farmtrac zabłysnął złotym modelem VIP, New Holland olbrzymem z serii T9.Znakomita większość po prostu się postarała.
Po trzecie
Podobał mi się pomysł organizatorów, aby pokazać flagowe modele producentów na pasie startowym. Przy okazji odwiedzania kolejnych stoisk można było zrobić pauzę w tournee i zobaczyć te maszyny, którymi producenci akurat chcieli się pochwalić w kategorii 120 – 140 KM. Choć ciągniki otaczała barierka, brak tłumu dookoła był na plus. Dobrze wykorzystane miejsce, jeszcze więcej ciągników wśród ciągników! Załapałam się też na pokaz maszyn w ringu. Wiem, że producenci nie są zachwyceni tym, że muszą dostarczać maszyny, eskortować a potem czyścić. Zadowoleni są za to wszyscy, którzy mogą je zobaczyć w akcji, W tym ja.
Po piąte
Nie może być za słodko. Co mogło być lepiej? Więcej przedstawicieli handlowych na obleganych stoiskach. Wiem, że firmy robią co mogą, ale… Kilka razy próbowałam się władować do kabiny, zadać pytanie, czekałam na kogokolwiek i nie doczekałam się. A propos czasu, super pomysłem byłoby zorganizowanie jednego dnia wyłącznie dla dziennikarzy (i samotnych blogerów 😉 ) tak, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać z przedstawicielami firm. Ile to razy pytałam o kogokolwiek to albo „będzie za chwilę” albo „oj, już go nie ma”. Szkoda.
Nie wiem dlaczego nikt mały odsetek firm naprawdę informuje hostessy, dla kogo i po co pracują. Nikt nie wymaga, żeby recytowały specyfikację techniczną, ale ogólne informacje o firmie, którą reprezentują warto poznać. Wielki plus dla firm, które pokusiły się o szkolenie dla dziewczyn.
Podsumowując…
…wróciłam z targów baaaardzo zadowolona. Naoglądałam i nadotykałam się małych, średnich i wielkich maszyn. Zrobiłam kilka zdjęć, nagraliśmy nieco materiału na youtoube’owy kanał. Dopisała organizacja, pogoda i wystawcy. Wiecie co jest jednak największym plusem targów? Że W KOŃCU nikt mnie nie pyta, co takiego jest w traktorach. Bo wszyscy są doskonale wiedzą, co… 🙂