Zadajecie mi pytania związane z ciągnikami i zupełnie z innej beczki. Rozprawiam sie z nimi i dodaję sporo od siebie. Będą latały różowe kiecki.
Tekst o mnie. Powiązany z traktorami, ale nie zawsze. Będzie też trochę prywatnie. Zawsze piszę o ciągnikach. Teraz na celowniku jestem ja sama.
Jedyne dwa modele które mam, stoją na moim biurku. Tak, można prowadzić bloga o ciągnikach i nie mieć ani jednej takiej maszyny w garażu. Nie powstrzymuje mnie to jednak przed tym, aby taką nabyć i pewnego dnia to zrobię. Drogowcy, strzeżcie się!
Szkoda. I nie szkoda. Szkoda, bo nie mam na koncie doświadczenia mieszkania, a jedynie bywana na wsi. Wszystkiego uczę się od Was, z internetu, podczas rozmów z innymi rolnikami, ekspertami. Moi rodzice o rolnictwie wiedzą mniej niż ja. Są mieszczuchami. W tym wypadku to ja sprzedaję im nowinki z agro świata. Tata w zamian wciąga mnie do jego świata motocykli.
Facebook i blog to moja sprawka. Prowadzę je sama. Pojawiają się wpisy gościnne, podsyłacie mi swoje zdjecia i za to Wam po stokroć dziękuję. Czasem zdarzy się jednak, że dostaję wiadomości pisane per „wy”. Nie umniejszam tu pracy mojemu informatykowi (wielkie dzięki za postawienie strony na nogi) i montażyście ( tworzy najlepsze filmy na świecie), którzy robią kawał dobrej roboty. TRACTORmania, to jednak głównie Madzix. Może się to niebawem zmieni, blog rośnie, ale kiedy piszecie do mnie,możecie śmiało pisać do mnie, per „ty”. Magda jestem. Miło mi.
Wiem, że większość z Was zauważyła, że są marki które jawnie faworyzuję. Podoba mi się design maszyn, doceniam solidność wykonania, szanuję tempo rozwoju. Jeśli jednak zapytacie mnie, jaka jest jedna jedyna ulubiona maszyna to powiem, że to równie trudne jak wybranie jednej pięności na konkursie Miss Universe. Eee… Albo coś w tym stylu. Łapiecie kontekst, prawda?
Taaaaak. Wiem, fotogeniczna ze mnie bestia.
Żartowałam.
Nie żartowałam.
Jednak zadajecie mi pytanie o wiek tak często, że już nie wiem, czy wyglądam tak źle, czy próbujecie rozgryźć ile mam lat. Raz usłyszałam nawet , że wyglądam na 16 lat. Poważnie wątpię, czy to był komplement… 7 lipca skończę 28 lat. Jestem w szoku nawet kiedy to piszę. Zatrzymałam się z liczeniem na jakichś 22 wiosnach mojego życia. Czas zapiernicza tak, że wierzyć się nie chce. Carpe diem! Panta rhei! Devolay!
Czy to komuś przeszkadza? Dodam tylko, że mojego Opla prowadzę wyborowo.
Starszy i nowszy. Czasem wymagam tylko krótkiego instruktażu. 😉
Słyszałam kilka razy, że to takie super, że rzuciłam wszystko i utrzymuję się z bloga. To nieprawda. Zostawiłam firmę, w której zaczęła się moja przygoda z rolnictwem, ale nigdy nie rzuciłam wszystkiego, po to, by zająć się wyłącznie blogiem. Lubię swoją pracę, jestem (uwaga, będzie nie o polsku) global communication managerem. Brzmi fajnie, nie? Najprościej mówiąc, odpowiadam za komunikację marki na rynku globalnym. Nawiązuję i utrzymuję współpracę z partnerami i dbam, żeby o Brand24 dużo mówiło się na świecie. Edukuję, czym jest social media monitoring, piszę artykuły dotyczące komunikacji i social media, prowadzę podcast. Najogólniej, to takie połączenie public relations i marketingu. Z wykształcenia jestem specjalistą ds. PR. Jeśli jeszcze ktoś pamięta, co to znaczy. Nie mniej, wymagającą i fajną mam robotę.
Dzień się musi zacząć od diabelsko gorącej czarnej kawy. Nie rozpuszczalnej (kto to w ogóle wymyślił ?! kto to pije ?! ). Pamiętajcie, kawa rozpuszczalna to nie kawa. To zło. True story. Jaka zatem? Najlepsza, wiadomo, 100% Arabica. Lubię tę z Brazylii. Złą kawę wyczuję na kilometr. I będzie mi smutno, jeśli bliżej nie znajdę innej.
Ale dziękuję za wszystkie oferty.
Jak wyżej. Przyjmuję jednak zaproszenia na wesela.
Żarrrrtowałam!
Zacznę od tego, że po prostu nie lubię napojów gazowanych. Zwłaszcza gorzkich. Zwłaszcza słodkich. Wiecie co? Piję w sumie tylko kawę, zieloną herbatę, wodę, sok pomarańczowy i wino. Każde z RPA. Byle nie słodkie. Ale piwo. Ech… Przepraszam, Grzegorz. Po prostu nie.
U.W.I.E.L.B.I.A.M.. Trenowałam przez kilka lat taniec towarzyski i nowoczesny, przestałam kiedy poszłam na studia. Nie chodzi jednak o to, czego się nauczyłam, a jak bardzo to pokochałam. Według mnie to najlepsza forma wyrażania emocji. OK, jedna z najlepszych. Dlatego korzystam z dużej przestrzeni w mieszkaniu i sporego lustra. Nie ma takiego problemu, którego nie da się rozwiązać tańcząc kilka, kilkanście minut. Góra kilka godzin.
To instrument, do którego mam całkowitą słabość. Nie wyrósł ze mnie żaden wirtuoz, ale do dzisiaj miękną mi kolana na dźwięk skrzypiec na żywo. Doceniam, gdy współcześni twórcy dodają je do swojej muzyki. Ze wszystkich ostatnio przerabiam najintensywniej Ludovico Einaudiego. Z resztą, wszystkie instrumenty smyczkowe mają u mnie specjalne miejsce w sercu. Plus, jestem całkowicie uzależniona od muzyki. Lubię każdą, poza techno… I dobry bas musi być!
Najlepsze, co dostałam od moich rodziców, to moi niepokorni, zwariowani bracia. Mariusz i Paweł to moja ekipa, ziomki piorunochronki. Często Czasem Sporadycznie się na nich wściekam i umoralniam. Tak, jak na starszą siostrę przystało. Ale! Wskoczyłabym za nimi w ogień bez zastanowienia. Dobra, może po krótkim zastanowieniu. Rzeczone rodzeństwo to sprawka rodziców. Mama i Tata mają 48 lat (każde z nich, nie w sumie), zachowują się jakby mieli 20 lat mniej. W tym pozytywnym sensie. Są młodzi duchem, piękni i kochani. Nauczyli mnie ciekawości świata, zaradności i determinacji. Naprawdę starają się dopytywać o TRACTORmanię. Wiem, że to kompletnie nie ich tematyka zatem doceniam podwójnie.
To wina rodziców. Posyłali mnie do Francji do szkoły od 10 roku życia. Chłonęłam zatem jednocześnie dwie kultury, dwa języki. Francuzi to dla mnie nadal ludzie z innej planety. Z tym, że ja bardzo lubię ich planetę. Nie jest jednak tak, że uwielbiam wszystko, co ma matkę MADE IN FRANCE. Kawę sprowadzają. Wino? Ichne przereklamowane. Sery mają pyszne. Megalomani – pełną parą. Nic jednak nie poradzę na to,że kraj mają cudowny, a mnie do niego ciągnie stale i niezmiennie. Et voila.
Dla chętnych, film z marcowej wyprawy do Paryża:
Bardzo, bardzo lubię ten sport. I nie będę ściemniać. Wychodzilo mi to. Nie to, co skrzypce… Byłam nawet kapitanem drużyny w moim klubie! Jeśli ktoś z Wrocławia chciałby pograć, proszę dać mi tylko znać kiedy i gdzie. Będę za 15 minut.
Proszę o wyrozumiałość wszystkich fanów tego sportu. Mogę grać w co chcecie, od hokeja przez badmintona po bierki. Jednak jeśli mielibyście typować najbardziej nieudanego gracza w nogę, oto staję przed Wami. Nie mam tej części mózgu, która łączy prostą linię piłka – noga – cel. Grałam raz. Po trzech minutach, po spektakularnym faulu, sturlałam się z boiska. Dziękuję bardzo.
Rozmowy, zwłaszcza na żywo, długie, ciekawe, sensowne to coś, czego ludziom na świecie brakuje. Taką mam teorię. Dlatego nadrabiam za połowę populacji! 😀 Bardzo lubię prowadzić wielogodzinne dysputy z przyjaciólmi, znajomymi, ciekawymi ludźmi. Staram się, by nie przeistaczały się w moje monologi. Raz na jakiś czas się udaje.
Tak mi się wydaje. Lubię żartować, często z siebie. Inni też żartują, często ze mnie. Poczucie humoru ratuje świat moi drodzy. Żarty, żarciki, gagi, humoreski. Jeśli nie zaczniemy patrzeć na siebie z perspektywy, zginiemy w natłoku opinii i komentarzy innych ludzi, którymi będziemy się śmiertlnie przejmować. Jestem fanką prostej, spójnej i bezpośredniej komunikacji. Życia mi szkoda na fochy, złośliwości i kłótnie więc staram się je eliminować. Strasznie fajnie się tak żyje. Polecam serdecznie. Magdalena Urbaniak
Są po prostu najlepsze na świecie!!!!11!!!1!!!!!! 😀
Masz pytania? Pisz!
magda.urbaniak@tractormania.pl
Jestem też na Facebooku.
Do zobaczenia!