Strona główna Strzałka Odcinki Strzałka Środki ochrony roślin – z czym t...
30/01/2025

Środki ochrony roślin – z czym to się je? Odcinek 34

Czy środki ochrony roślin to niezbędna pomoc w rolnictwie, czy zagrożenie dla środowiska?

Rozmawiam z dr. hab. inż. Pawłem Beresiem, ekspertem z Instytutu Ochrony Roślin, który opowiada, jak wygląda współczesne podejście do ochrony roślin w Polsce i na świecie.

Czym są środki ochrony roślin?

Środki ochrony roślin to nic innego jak preparaty, które pomagają rolnikom chronić uprawy przed szkodnikami, chorobami czy chwastami. Można powiedzieć, że działają jak lekarstwa – kiedy roślinom coś zagraża, pozwalają im przetrwać i wydać zdrowe plony. Stosuje się je wszędzie: od wielkich gospodarstw rolnych po małe ogrody przydomowe. Nawet w rolnictwie ekologicznym używa się takich środków, choć w tym przypadku bazą są naturalne składniki.

Dzisiejsze środki ochrony roślin bardzo różnią się od tych, które stosowano kilkadziesiąt lat temu. Zmieniły się priorytety – mają działać skutecznie, ale nie szkodzić środowisku. Coraz większą popularność zdobywają biopreparaty – naturalne środki oparte na mikroorganizmach i ekstraktach z roślin.

Przyjaciel czy wróg natury?

Środki ochrony roślin to temat, który budzi emocje. Z jednej strony pomagają rolnikom w walce z chorobami, chwastami i szkodnikami, ale z drugiej, ich niewłaściwe stosowanie może szkodzić środowisku, co rodzi pytania o wpływ na naturę i zdrowie ludzi.

Polskie rolnictwo coraz częściej kieruje się zasadami integrowanej ochrony, czyli sięganiem po metody niechemiczne jako pierwszą linię obrony. Dzięki temu możliwe jest połączenie efektywności z troską o naturę – rolnicy coraz lepiej odnajdują równowagę między ochroną upraw a dbałością o środowisko.

Transkrypcja

Magda Urbaniak
Cześć, witam was bardzo serdecznie. Nazywam się Magda Urbaniak, a to jest Agromania. Dzisiaj moim gościem jest profesor Instytutu dr hab. inż. Paweł Bereś, naukowiec specjalizujący się w ochronie roślin. Zastępca przewodniczącego Rady Naukowej Instytutu Ochrony Roślin, szkoleniowiec, członek Zarządu Polskiego Związku Producentów Kukurydzy. Witam Cię serdecznie.

Paweł Bereś
Witaj, Madziu. Dzień dobry państwu.

Magda Urbaniak
Chciałabym z Tobą dzisiaj porozmawiać na temat ochrony roślin. Czy to jest zbawienie, czy utrapienie dla środowiska i dla ludzi? Temat, który jest otoczony bardzo wieloma mitami, hipotezami, pogłoskami, stereotypami. Więc pozwolisz, że na początku kilka z nich przytoczę, a Ty się do nich odniesiesz?

Paweł Bereś
Nie ma sprawy.

Magda Urbaniak
Ok, lecę z pierwszym. Czy rolnicy trują środowisko ochroną roślin? Czy tak naprawdę mu pomagają?

Paweł Bereś
No to wszystko zależy oczywiście od tego, jaki to jest rolnik. Pamiętajmy, że w każdym zawodzie są czarne owce, w każdym. Wobec tego zdarzają się również i tacy rolnicy, którzy stosują chemizację, bo głównie chodzi o chemizację pod kątem ochrony środowiska, że stosują ją w nadmiarze.

Magda Urbaniak
To jest chemizacja, pozwól, że rozwiejemy to.

Paweł Bereś
Chemizacja to przede wszystkim stosowanie środków ochrony roślin chemicznych, prawda? Ale także i nawozów sztucznych ponad miarę. Przy czym oczywiście musimy zważyć na to, że rolnik jako taki de facto musi chronić swoje rośliny przed różnego rodzaju organizmami szkodliwymi, bo pamiętajmy o tym, o tym się często zapomina, kiedy my chorujemy jako ludzie, prawda? Idziemy do lekarza. Prawda, który diagnozuje, co z naszym organizmem jest nie tak, Kiedy chorują nasze zwierzątka, które mamy w domu, idziemy do weterynarza, prawda, Żeby pomóc temu zwierzątku? I podobna sytuacja jest z roślinami. Niektórzy się śmieją z tego słowa, ale na przykład ja osobiście uważam się za lekarza roślin.

Magda Urbaniak
Bardzo ładne określenie.

Paweł Bereś
Bardzo ładne określenie. Może starsze pokolenie naukowców nie do końca to lubi, bo jednak lepiej być specjalistą ochrony roślin. Ale mamy czasy troszeczkę zmienione, więc pojawiają się na przykład studia, medycyna ochrony roślin, medycyna roślin. A osoby zajmujące się. A osoby zajmujące się ochroną roślin nazywa się lekarzami. I właśnie jest to związane z tym, że nasze roślinki ogólnie chorują, są atakowane czy też porażane przez różnego rodzaju mikroorganizmy, wirusy, bakterie, grzyby są atakowane przez szkodniki i to wszystko powoduje, że organizm, rośliny przecież to jest żywy organizm, w określony sposób reaguje negatywnie. I my jako rolnicy, którzy mamy, odpowiadamy za to, żeby uprawiać plony pod kątem wyżywienia siebie, społeczeństwa, ale także i dostarczenia paszy dla zwierząt. Musimy dbać o to, żeby te rośliny były w jak najlepszej kondycji.

Magda Urbaniak
Czyli musimy je po prostu leczyć w momencie, kiedy chorują.

Paweł Bereś
Dokładnie, dokładnie. I dlatego prawda jest taka nie znam osobiście żadnego rolnika, który chciałby leczyć swoje rośliny. Najlepiej by było jakby nic tym roślinom nie zagrażało. To by było w idealnym świecie, ale wszyscy wiemy jak jest. Rośliny, które człowiek uprawia od początku praktycznie szeroko rozumianego rolnictwa były, są i będą zagrożone przez różnego rodzaju organizmy występujące w środowisku, dla których te rośliny są też przecież pożywieniem, są miejscem ich rozwoju. Dlatego musi rolnik chronić, ale musi chronić je z głową. I tak jak tutaj w tym stwierdzeniu, pod kątem zagrożenia dla środowiska, jakie stwarza ochrona roślin, jakie stwarza rolnictwo, to jeżeli ta ochrona roślin jest prowadzona prawidłowo, to ma w jak najmniejszym stopniu wpływać na środowisko. To jest założenie podstawowe. Jak wspomniałem, są czarne owce. Czarne owce trzeba eliminować, a są to takie osoby, które nie przejmują się środowiskiem a sypnę więcej nawozów, sypnę więcej chemicznych środków ochrony roślin, nie patrząc na konsekwencje.

Magda Urbaniak
Czyli temat nie jest biało czarny? Tak.

Magda Urbaniak
Czyli nie możemy powiedzieć, że nigdy nie wpływają, bo wpływają, kiedy stosuje się je niewłaściwie. I o tym niewłaściwym stosowaniu tutaj jeszcze porozmawiajmy, bo nie jest tak. I to jest kolejne twierdzenie, które chciałbym tutaj omówić że rolnicy mogą, ile chcą tej chemii stosować. Jednak są przepisy i są regulacje, których się muszą pilnować.

Paweł Bereś
Bardzo dobrze, że są te regulacje, ponieważ nie pozwalamy, jak się to mówi hulaj dusza, piekła nie ma, prawda? Przede wszystkim zwróćmy uwagę na to, że ta ochrona roślin jest bardzo często koniecznością. Rolnicy nie chcą jej stosować, ale muszą. Ktoś powie nie muszą. No jednak muszą.

Magda Urbaniak
A dlaczego nie chcą jej stosować?

Paweł Bereś
Przede wszystkim są to koszty. Pamiętajmy, to są koszty. Jak nieraz pytam rolników, czy chcesz tą ochronę roślin stosować? Muszę, ponieważ nikt nie odbierze mojego plonu. Plony będą niższe, plony będą gorszej jakości, jeżeli nie ochroni tych roślinek przed oddziaływaniem organizmów szkodliwych, chwastów, chorób i szkodników, bo one zagrażają naszym uprawom. Dlatego też rolnicy muszą tą ochronę racjonalnie wprowadzać na swoje pola. No i to też generuje koszty. Więc z drugiej strony im większe zagrożenie ze strony organizmów szkodliwych, tym ta intensywniejsza musi być ochrona przed nimi. I to pociąga finanse.

Magda Urbaniak
Czyli tak właściwie to ta ochrona jest czymś, czego rolnicy na dobrą sprawę, tak jak mówisz, gdyby mogli, to nie stosowaliby w ogóle. W ogóle pomimo tego, że są osoby, które stosują jej dużo. A co z tym? Co z tymi twierdzeniami, że ta chemia odkłada się potem w warzywach, w owocach, w zbożu i ją potem konsumujemy?

Paweł Bereś
No oczywiście, jeżeli stosujemy chemiczne środki ochrony roślin, to zawsze z nich pozostają jakieś tam pozostałości. Pamiętajmy jednak o tym, że te pozostałości w Za utrzymują się w środowisku przez pewien czas. Oczywiście zdarzają się bardzo toksyczne substancje, wspomniane choćby na przykład DDT z dawnych lat. Pamiętamy, jak choćby nasi dziadkowie, ale i rodzice przecież chodzili i na przykład stonkę ziemniaczaną, prawda? Tym DDT zwalczali tam w latach 70 80 tych. Więc do tej pory ta substancja jest jeszcze gdzieś tam wykrywana, a to mija już 30, 40, 50 lat.

Magda Urbaniak
I nadal to, co było stosowane wtedy, jest w glebie.

Paweł Bereś
Jest ich bardzo mało, ale jeszcze gdzieś tam pojedyncze kwiatki się nam trafiają. Oczywiście my dążymy do tego ogólnie jako nauka, ale także i cała cała przemysł farmaceutyczny, żeby te substancje, które są wdrażane ogólnie do rolnictwa, ogrodnictwa charakteryzowały się jak najkrótszym okresem zalegania w glebie, czyli jak najszybciej następował ich rozkład. I pamiętajmy o tym, że po zastosowaniu substancji czynnej, jakiegokolwiek środka ochrony roślin jest pewien moment, kiedy kumulacja tej substancji czynnej w roślinie czy też w glebie jest wysoka i bardzo często na etykietach środków ochrony roślin mamy podaną informację, że od momentu zabiegu do spożycia takiej rośliny musi upłynąć określony okres czasu. Niekiedy to jest 5 dni, 7 dni, a są takie przypadki, że na przykład 30 dni. I to nam akurat wskazuje, Czuję, że w tym czasie ta kumulacja związku chemicznego w roślinie jest najwyższa i nie wolno nam jej. Nie wolno nam w tym czasie tej rośliny jeść pod kątem naszego zdrowia. Ale zwróćmy także uwagę na to, że te substancje czynne zostają w roślinie, zostają w glebie i tam jest bardzo ważna rzecz pod kątem ich rozkładu.

Paweł Bereś
Mikroorganizmy. Bardzo często zapominamy o tym, że one biorą ogromny udział w rozkładaniu chemii, którą my w postaci środków ochrony roślin wnosimy do środowiska. Czyli tak naprawdę żywa gleba, czyli gleba, która tętni życiem. To jest taka gleba, która może nam bardzo pomóc dezaktywować te substancje czynne, które są w środowisku. Do tego mamy temperaturę, do tego mamy promieniowanie ultrafioletowe, choćby pochodzące ze Słońca. To są te czynniki, które przyspieszają rozkład substancji chemicznych, które my aplikujemy w postaci środków ochrony roślin.

Magda Urbaniak
Czy my możemy jakoś to wspierać, żeby te procesy przyspieszać albo je jakoś chronić.

Paweł Bereś
Przede wszystkim dbać o tą glebę, bo tam się te procesy, wszystkie neutralizacji tych związków chemicznych odbywają, więc musi to być gleba zasobna w życie mikrobiologiczne. To jest podstawa. Poza tym, nie ukrywajmy, środki ochrony roślin musimy stosować racjonalnie wtedy, kiedy jest to potrzebne w zalecanych dawkach, w zalecanych terminach. To jest podstawa, bo na podstawie różnego rodzaju badań my opracowujemy programy ochrony roślin pod różne gatunki roślin i wskazujemy, w jakim momencie, na jaki organizm szkodliwy dany preparat można użyć. To jest pod kątem bezpieczeństwa jego stosowania. Wobec tego prowadząc ochronę roślin w oparciu o oficjalne zalecenia mamy, minimalizujemy przynajmniej to ryzyko, żeby te pestycydy krążyły w środowisku przez dłuższy okres czasu. I też pamiętajmy o jednym akurat tutaj jako Instytut Ochrony Roślin zajmujemy się tą działalnością, czyli badamy obecność pozostałości środków ochrony roślin w wodzie, w płodach rolnych oraz w paszy.

Magda Urbaniak
Jak te wyniki wyglądają w skali Polski?

Paweł Bereś
Więc na ten moment oczywiście są określone poziomy zawartości w określonych roślinach tych pozostałości pestycydów, prawda? Jeżeli są one powyżej dopuszczalnego poziomu, a te poziomy są różne dla różnych substancji czynnych, taki produkt absolutnie nie może wejść do obrotu, na przykład jako pasza, jako żywność, absolutnie. I na przykład niekiedy się tak mówi, że nie będę kupował żywności marketowej, bo tam jest dużo pestycydów. I tu od razu uspokajam jeżeli tak by było, jeżeli tę żywność by przekraczała dopuszczalną zawartość pestycydów, nikt by jej nie odebrał, ponieważ jest to już ryzyko bezpieczeństwa.

Magda Urbaniak
Czy każda żywność. Mam na myśli to, kiedy mówisz o tym, że są te czarne owce i są osoby, które przekraczają dozwolone normy. Jednak gdzieś tam też zdarza się to być może, że ten okres karencji jest skracany, czyli powiedzmy powinien dany produkt odczekać miesiąc czy tydzień, jednak tak długo nie czeka. Skąd my jako konsumenci możemy mieć pewność albo skąd w takim razie te produkty brać, żeby na tą chemię się po prostu jakoś nie naciąć?

Paweł Bereś
No przede wszystkim musimy zaopatrywać je zawsze w sprawdzonych miejscach. To jest bardzo ważne.

Magda Urbaniak
A co to znaczy sprawdzone? Dla nas.

Paweł Bereś
No na przykład spotkałem się kilka lat temu, spotkałem się z taką sytuacją. Akurat ta sytuacja poniekąd zmusiła mnie do działalności ogrodniczej. Mianowicie w 2000, bodajże 18 roku na Podkarpaciu, w okolicach Rzeszowa mieliśmy ogromny problem z owoców śliwkóweczką. To jest ten szkodnik, ten robak tak zwany. Kiedy otwieramy śliwę i wewnątrz wokół pestki. Prawda jest larwa był niesamowita gradacja tego szkodnika, czyli masowy pojaw i praktycznie każda śliwka była chora. Była zaatakowana przez szkodnika i pod jednym z marketów stała starsza pani. Miała idealne śliwki. Idealne. Na moje pytanie jak to jest możliwe, że ma Pani takie piękne śliwki? Bo pani jeszcze miała napisane niepryskane, bez chemii. No i pani mówi nie pryskałem. Ja mówię ale skąd pani jest? Jedna pod rzeszowska miejscowość. Ja mówię Proszę panią, ale ja wiem, że jest bardzo duża gradacja szkodnika, więc jakim cudem pani się udało ochronić te śliwki? No, ekologicznie się udało. Ja mówię to wie pani co, ja pracuję w instytucie, mamy laboratorium, badania pozostałości środków ochrony roślin. Ja poproszę kilogram, ja zbadam, czy tam przypadkiem chemii nie będzie.

Paweł Bereś
Pani się wystraszyła i powiedziała otwarcie Proszę pana, zięć jednak opryskał. Czyli mówi się potocznie nie kupuj w marketach, kupuj od zaufanych rolników. Pytanie czym? Kim jest zaufany ogrodnik rolnik?

Magda Urbaniak
Pytanie.

Paweł Bereś
Tak, dokładnie. Jeżeli nie znamy danej osoby, ja osobiście bym nie ufał.

Magda Urbaniak
Mówię otwarcie ale powiesz o takiej osobie przed supermarketem? A co z warzywniaka mi tam już. Myślę, że jednak to sito jest.

Paweł Bereś
Idzie towar skąd idzie towar. I tutaj jest bardzo teraz ostatnio nagłaśniany problem choćby tego, czy jest to w ogóle żywność z Polski, od polskich rolników, od polskich ogrodników. W chwili obecnej mamy otwarty rynek, mamy choćby teraz ostatnio sytuację związaną, że zalały nas czereśnie na przykład z Rumunii, prawda? Jako klienci, jeżeli nikt tego nie podpisze, że to są np. Czereśnie z Rumunii, gruszki z Węgier i tak dalej, to my tego nie wiemy. A bardzo często właśnie też tak jesteśmy oszukiwani i nie wiemy dokładnie, co na przykład w innym kraju było stosowane do ochrony.

Magda Urbaniak
To jest jedna rzecz. Tylko tak zastanawiam się, czy z Twojej wypowiedzi wynika to, że powinniśmy raczej kupować owoce i warzywa z supermarketu, bo te.

Paweł Bereś
Kupione na pewno są przebadane, muszą być przebadane. Osobną kwestią jest tego, czy nam to smakuje, bo oczywiście jest taka sytuacja, że te owoce są wymuskane, warzywa są wymuskane, idealny kształt. Tylko też musimy o tym pamiętać, że markety mają określone standardy. Te standardy niekoniecznie są dobre z naszego punktu widzenia, Czyli bo były na przykład kilka lat temu takie pewne. Madziu, słyszałaś takie sytuacje, że jakiemuś rolnikowi nie przyjął market buraczków ćwikłowych, bo były krzywe.

Magda Urbaniak
Bo były za brzydkie, za.

Paweł Bereś
Brzydkie? No właśnie. I to są takie standardy jakościowe i one powodują to, że pewne owoce, pewne warzywa, jak ich nie spełniają, tych kryteriów, no niestety nie mogą wejść na przykład do takiego marketu, nie mogą wejść do zakładu przetwórczego, więc de facto są one odrzucane. To już jest ten drugi sort, tak zwany prawda. Te standardy też mogą powodować to, że marnujemy dużo żywności, bo siłą rzeczy, jeżeli coś jest niekształtne i nie kupi tego klient, to co zrobić z takim produktem?

Magda Urbaniak
Tutaj muszę powiedzieć, że jeżeli mówimy o marnowaniu żywności, to zachęcam Was do obejrzenia odcinka z panią profesor Danutą Krajewską, która właśnie bardzo dużo mówiła o tym, jak marnujemy żywność i co robić, żeby jej nie marnować i między innymi szanować, kochać i jeść warzywa i owoce, które są bezkształtne i jak to się mówi kolokwialnie brzydkie.

Paweł Bereś
Dokładnie, bo bardzo często jest tak i to też wpływa na tą ochronę roślin. Siłą rzeczy jako społeczeństwo bardzo byśmy chcieli dużo. W ogóle dużo mówimy w internecie, piszemy w internecie, że nie marnujmy żywność, jedzmy tą gorszej jakości, znaczy może nie tyle gorszej jakości.

Magda Urbaniak
Gorszego.

Paweł Bereś
Wyglądu, że tam gdzieś jakaś plamka, jakiś ten kształt taki nierówny. Ale i tu polecam. To jest idealne badanie psychologiczne. Uwielbiam wchodzić na przykład do marketów i na bazary, obserwować ludzi.

Magda Urbaniak
Macanko oglądają wszyscy.

Paweł Bereś
Dokładnie, każdy z każdej strony i widzę gdzieś tam z plamką. Są z reguły odkładane. Wybierane są najgorsze i najlepsze, czyli idee o idealnym kształcie, gdzieś tam błyszczące, bez jakiejś plamki, która plamka nie ma żadnego znaczenia dla jakości. Tylko ten wygląd troszeczkę psuje. Czyli poniekąd w internecie deklarujemy, że jedzmy tą żywność gorszego wyglądu, ale jak przełożymy to na faktycznie takie wejście i zaobserwowanie jak się zachowujemy to nie to.

Magda Urbaniak
Jednak nie stosujemy tego.

Paweł Bereś
Nie stosujemy. Przynajmniej większość, przynajmniej większość. I to też właśnie powoduje, że tego rolnika czy ogrodnika jest kładziona bardzo duża presja ze strony odbiorców. Bardzo, którzy kontaktują od niego plon Wymaga się stosowania takich technik uprawowych, żeby ten surowiec był prawie, że idealny pod zapotrzebowanie konkretnego odbiorcy. Niekiedy nawet. Madziu, tak zwracając uwagę na te krzywe buraczki. Dla nas krzywy burak. Wykorzystamy go w domu, Ale zwróćmy uwagę na jedno, o czym też się trochę zapomina przemysł przetwórczy ma odpowiednie maszyny dobrane pod odpowiedni kształt, na przykład warzywa i jeżeli będzie on niekształtny, to już maszyna może się zacinać. Nie będzie.

Magda Urbaniak
Cyklu.

Paweł Bereś
Tak.

Magda Urbaniak
Bardzo.

Paweł Bereś
Dokładnie i to też bardzo później wpływa na to, jak ta produkcja wygląda przez rolnika. I nawet sobie nie zdajemy sprawy jako społeczeństwo, jak jaka presja ogólnie jest na tych naszych rolnikach, ogrodnikach.

Magda Urbaniak
Fajnie, że o tym mówisz, bo o presji też rozmawialiśmy ostatnio z doktorem Michałem Krysiakiem, który właśnie mówił o tym, jak często rolnicy. mają zaburzony swój dobrostan psychiczny. Wpadają w depresje i różne stany lękowe. Właśnie między innymi przez presję, którą wywiera na nich rynek. Wspomniałeś też w kontekście tej pani, która stała ze śliwkami przed sklepem o rolnictwie ekologicznym. I to jest już taka klamra, którą chciałabym tę część zamknąć. Czy rolnictwo ekologiczne jest lepsze od rolnictwa konwencjonalnego, czyli tego, który wykorzystuje środki ochrony roślin, bo tak się powszechnie uważa?

Paweł Bereś
Oczywiście tak się powszechnie uważa. Czy jest to jest to specjalny kierunek prowadzenia uprawy, który jasno mówi, w jaki sposób te rośliny prowadzimy, jak chronimy, jak nawozimy. Rolnictwo ekologiczne to też musimy zważyć na to, że jest rolnictwo ekologiczne jako takie, ale jest też rolnictwo ekologiczne, certyfikowane. I to certyfikowane jest o tyle dobre, że dany rolnik, dany ogrodnik poddaje się ocenie. Specjalna jednostka akredytacyjna przyjeżdża do gospodarstwa i sprawdza, czy ten człowiek faktycznie przestrzega przepisów prawnych, które obowiązują w rolnictwie ekologicznym. Czyli czy używa specjalnych nawozów? Nie, absolutnie nie ma mowy o nawozach sztucznych. Specjalny materiał siewny dedykowany do rolnictwa ekologicznego, który też musi być ekologiczny. I o tym się zapomina, bo rolnictwo ekologiczne także chroni rośliny, a niekiedy do człowieka nie dociera jak ekologiczny. Dlaczego on chroni rośliny? Musi chronić rośliny, ale odpowiednimi preparatami, w wielu przypadkach opartymi o naturalne substancje. Czyli nawet w rolnictwie ekologicznym my musimy chronić swoje uprawy. Dlaczego? Bo ten klient, który oczekuje żywności dobrej jakości, o ładnym wyglądzie. On nie kupi takiego jabłuszka z plamkami, marchewki gdzieś tam z pęknięciami.

Paweł Bereś
On chce idealnej także. I dlatego nawet w rolnictwie ekologicznym też ta ochrona roślin jest wprowadzona, ale jest prowadzona stricte w oparciu o odpowiednie preparaty.

Magda Urbaniak
Tam nie ma preparaty, one nie są chemiczne, są troszkę łagodniejsze. Czy to nie powoduje to, że na przykład gdzieś tam łatwiej się zadomowić mykotoksyną chociażby? I nie jest tak, że jest większe prawdopodobieństwo występowania ich w produktach ekologicznych, czyli de facto na koniec dnia mogą one być nie tak do końca zdrowe.

Paweł Bereś
Temat niesamowicie ważny mykotoksyny, bo on tak na prawdę temat mykotoksyn, czyli silnych trucizn, które wytwarzają niektóre grzyby wywołujące choroby roślin. W szczególności są to grzyby rodzaju fusarium wywołujące różnego rodzaju fuzariozy, zgnilizny. Mykotoksyny są niesamowicie toksyczne dla człowieka, niesamowicie zdradliwe, bo my ani ich nie czujemy, ani w smaku ich nie poczujemy. Mało tego, my ich nie widzimy, a one sukcesywnie przyjmowane do naszego organizmu się kumulują i mogą wywoływać różnego rodzaju zatrucia mniej lub bardziej ostre. Dlatego też czy to rolnictwo konwencjonalne, czy rolnictwo ekologiczne, tam też kwestia mykotoksyn jest brana pod uwagę. Dlatego też, jeżeli jest to uprawa prowadzona w sposób racjonalny, to w rolnictwie ekologicznym też te choroby wywołujące, mogące pozostawać w plonie mykotoksyny, no są siłą rzeczy ograniczane, bo ten rolnik wie, że jeżeli wypuści na rynek taką partię. A weźmy na przykład zboża, z którego wypieczemy, zrobimy mąkę, wypieczemy chleb, to tam absolutnie nie ma mowy, żeby ten chleb był niebezpieczny dla człowieka. Czyli też się bada zawartość mykotoksyn w produktach pochodzenia ekologicznego. Zupełnie, zupełnie.

Paweł Bereś
Sytuacja może inaczej wyglądać, jeżeli prowadzimy gospodarstwo bez certyfikacji. Ratyfikacji. No bo jest pytanie. Nikt nas zasadniczo nie zmusza do tego, żeby badać te mykotoksyny, prawda? Więc siłą rzeczy tam jest większe ryzyko, że te metabolity tych grzybów mogą być obecne. Ale ja bym nie powiedział tak, że rolnictwo ekologiczne stanowi większe zagrożenie obecnością mykotoksyn od rolnictwa konwencjonalnego.

Magda Urbaniak
Czyli właściwie też nie można powiedzieć jednoznacznie, że rolnictwo ekologiczne jest bardziej ryzykowne bądź zdecydowanie zdrowsze niż konwencjonalne. Właściwie znowu wszystko zależy.

Paweł Bereś
Wszystko zależy. Dokładnie. Tutaj nie ma takiej sytuacji zero jedynkowej praktycznie, prawda?

Magda Urbaniak
Czyli właściwie słuchaj, jeżeli ja chciałabym kupić dla siebie bądź dla swoich bliskich, tak jak też nasi widzowie i słuchacze zdrowe warzywa i owoce, to gdzie je kupić i jak je sprawdzać w takim razie?

Paweł Bereś
Tutaj od razu mogę Ci powiedzieć, że kupując żywność marketową jesteśmy w miarę chronieni, prawda? No bo siłą rzeczy są przebadane produkty, które trafiają na sklepowe półki, bazary? Myślę, że jak najbardziej też można wręcz zachęcać można, żeby te bazary też wizytować. I ja mam osobiście taką taką sytuację, że znam rolników akurat z Rzeszowa, którzy sprzedają na lokalnym bazarze, więc ja wiem, jak oni prowadzą swoją uprawę. Mało tego, dobrze jest się przywiązać do danego rolnika.

Magda Urbaniak
Czyli budować też relacje.

Paweł Bereś
Budować relacje. Jesteśmy w ostatnich czasach bardzo też wygodni ogólnie, czyli nie lubimy się przemieszczać za bardzo, ale warto byłoby wybrać się za miasto na tereny rolnicze, które okalają praktycznie każdą, każdą większą mieścinę, miasto czy też metropolię. I nieraz przy drogach rolnicy tam się ogłaszają sprzedam ziemniaki, marchewkę i tak.

Magda Urbaniak
Dalej mówi Janusz Piechociński właśnie w odcinku.

Paweł Bereś
Nawiązać z nimi współpracę. To jest bardzo fajna sprawa. Oczywiście nie jednorazowo, ale na dłuższy czas. I taki rolnik też ma już tą świadomość, że ma odbiorcę i będzie dbał o tego odbiorcę. I to jest bardzo ważne pod tym kątem, że on też będzie się starał dostarczać produkt o wysokiej jakości, no i przede wszystkim też będzie zwracał uwagę, co stosuję w tej uprawie. Bo pamiętajmy o tym, że każdy z nas, jak tutaj jesteśmy obecni, może pobrać sobie rośliny, zapłacić i zawsze przebadać na pozostałości.

Magda Urbaniak
Jak ktoś bardzo będzie chciał być w tej kwestii zdeterminowany.

Paweł Bereś
To będzie chciał zawsze może to sprawdzić.

Magda Urbaniak
Dobrze wiedzieć, że jest taka możliwość. No dobrze, ale jeżeli ja chcę zbadać, to gdybyś mógł mi tak bardzo krótko powiedzieć, gdzie ja to wysyłam, co ja z tym mogę zrobić?

Paweł Bereś
Wysyła się do Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu, wysyła się do Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach, ale są także i prywatne laboratoria, które badają pozostałości środków ochrony roślin, choćby w płodach rolnych. Czyli de facto mamy gdzie to wszystko sprawdzić, jeżeli mielibyśmy jakieś tam podejrzenia. Ale przede wszystkim zwróćmy uwagę, żeby jednak starać się tą żywność kupować w sprawdzonych miejscach, sprawdzonych miejscach, takie, które ktoś nam poleci. I tu poczta pantoflowa jest rewelacyjna. Bardzo często są też różnego rodzaju kooperatywy. Prawda w miastach, że jakaś grupa ludzi się łączy, Wynajdują sobie rolników, sprawdzają ich i od tych rolników biorą towar, który później trafia na przykład na naszą klatkę schodową. I my mamy tą pewność, że jest ktoś, kto czuwa nad jakością tego surowca, który do nas trafia.

Magda Urbaniak
Czy my mamy zdrowsze, pewniejsze produkty, a ten rolnik ma rynek zbytu odbiorców, czyli właściwie taki win win obustronny.

Paweł Bereś
Dokładnie.

Magda Urbaniak
Mówiłeś o tym, że w latach 70. Te środki ochrony roślin były bardzo szkodliwe. Zmieniło się na przestrzeni lat. Co się zmieniło Głównie i co dzisiaj jest w środkach ochrony roślin?

Paweł Bereś
Więc przede wszystkim wtedy nie zwracano zbytnio uwagi na to, jakie to są substancje czynne w tych środkach ochrony roślin, jak długo zalegają w glebie, jak długo się utrzymują w roślinie. Wtedy była taka takie zachłyśnięcie się ochroną roślin, zachłyśnięcie chemiczną ochroną roślin.

Magda Urbaniak
Kiedy ono powstało? W ogóle? Kiedy jest początek?

Paweł Bereś
Możemy śmiało powiedzieć, że tam od lat 50. Się to wszystko zaczęło. Przede wszystkim wdrożenie chemicznej ochrony roślin spowodowało rewolucję. Plony niesamowicie urosły, niesamowicie urosły. I tym się też zachłysnęliśmy, bo dostaliśmy narzędzie, za pomocą którego przepięknie się udało eliminować chwasty, szkodniki, choroby. A to wpłynęło na to, że te straty, które one powodowały, nagle przestały istnieć na jakichś tam większych poziomach i pięknie zaczęły nam rośliny plonować. No i siłą rzeczy ta ochrona roślin się rozwijała, rozwijała. No ale wiadomo jak to jest. Badania naukowe zaczęły postępować. Zaczęto się przyglądać tym wszystkim substancją czynnym, które są stosowane, zaczęto obserwować także przyrodę. No i tutaj nie da się ukryć, że Europa Zachodnia dała nam takie czerwone światełko, bo przede wszystkim tam bardzo mocno wdrożono mocną chemizację ochrony roślin. Nie tak mocno jak w Stanach Zjednoczonych. No i bardzo intensywne nawożenie syntetycznymi nawozami roślin. I tam zaczęto zauważać, że nagle poziom bioróżnorodności gwałtownie spada.

Magda Urbaniak
Czyli że szkodzimy środowisku, szkodzimy środowisku.

Paweł Bereś
Teraz przepraszam. Od 2014 roku być może część osób o tym słyszało. Mamy obowiązkowy w całej Unii Europejskiej tak zwaną zintegrowaną ochronę roślin. Integracja polega na tym, że każdy rolnik ogrodnik profesjonalny. Z reguły ten, który nam dostarcza produkt finalny, ma obowiązek tak prowadzić ochronę roślin, żeby w pierwszej kolejności użyć wszystkie metody niechemiczne. A ochrona chemiczna jest zawsze na ostatnim miejscu jako ostatnia deska ratunku. I to ma nam zagwarantować, że nie pójdzie na łatwiznę. Że będzie musiał najpierw tymi metodami ekologicznymi jakoś ratować swoje rośliny i to musi odpowiednio też udokumentować w dokumentacji. No i chyba, że zobaczy, że to nie zadziała. No przecież ochrona ekologiczna, biologiczna też bardzo zależna jest chociażby od pogody. To wtedy wolno użyć racjonalny środek ochrony roślin dedykowany pod konkretny gatunek szkodnika choroby chwasty na danej roślinie.

Magda Urbaniak
Ja tego nie rozumiem. Jest to dla mnie dosyć niespójne, bo z jednej strony mówimy o tym, że te środki ochrony roślin stosowane odpowiednio, w odpowiedniej ilości, odpowiednich porach, bo wiemy też, że pewne możemy stosować środki ochrony roślin od pewnego momentu w roku, ale też w ciągu dnia jest to wszystko regulowane. A z drugiej strony Unia Europejska mówi, że szukajcie wszystkich innych sposobów, tylko nie chemicznego, nie chemicznych metod i pestycydów. Skoro to nie jest tak szkodliwe, to dlaczego Unia Europejska tak ogranicza?

Paweł Bereś
No, przede wszystkim. Zresztą każdy z nas, każdy rolnik, każdy ogrodnik, jak wspomniałem, nie chciałby tej ochrony roślin prowadzić, jeżeli byłyby bardzo skuteczne metody nie chemiczne. Wszyscy myślę, że bez problemu byśmy po prostu na nie przeszli, jeżeli byłyby efektywne. Ale no tak to bywa niestety, że nie zawsze się uda tą biologią poradzić sobie z różnymi organizmami szkodliwymi. Zwróćmy uwagę na jedno, że Unia Europejska zrzesza określoną liczbę krajów i te poszczególne kraje różnią się tym, jak podchodziły przez te ostatnie kilkadziesiąt lat do rolnictwa. Nie da się ukryć, że ten Zachód bardzo nadmiernie stosował tę chemizację, o czym już też wspomniałem. I to spowodowało u nich, że zapaliła się ta czerwona lampka, że coś jest nie tak. Ginie ta bioróżnorodność, konsumenci zaczynają żądać żywności bezpiecznej, gdzie jest mniejsze ryzyko obecności tych pozostałości w plonie. I zaczęto kłaść duże naciski na to. Ale jeżeli byśmy porównali poziom stosowania chemicznej ochrony roślin pomiędzy Zachodem a Polską, to my, Szanowni Państwo, jesteśmy w środku tej całej stawki. Kto się interesuje jak.

Magda Urbaniak
Rozsądnie.

Paweł Bereś
Rozsądnie? Zaraz powiem dlaczego. Madziu, ale co jest ważne? Takie kraje jak Niderlandy, czyli dawna Holandia, Francja, Hiszpania, Włochy na przykład, to są te kraje, gdzie bardzo intensywna jest, była i jest nadal jeszcze chemiczna ochrona roślin. Polska stosuje, Szanowni Państwo, o wiele, o wiele mniej tych substancji czynnych na hektar uprawy aniżeli te kraje. Przy czym to też nie jest też tak kolorowo, ponieważ mamy w Polsce też takie uprawy, gdzie ta ochrona chemiczna jednak nie jest mocno stosowana, na przykład w pierwszej kolejności z warzyw. Tutaj na przykład pomidor. Lub też ziemniak. Ziemniak raczej ziemniak. Przemysłowe nasze flagowe produkty. Dlaczego? Bo tego oczekują. Musi być wysoki plon o dobrych parametrach jakościowych. I tutaj ochrona chemiczna jest stosowana. Jeżeli też mówilibyśmy na przykład dlaczego w Holandii, Niderlandach takie duże zużycie środków ochrony roślin. Zwróćmy uwagę, że tam są przede wszystkim uprawy szklarniowe, prawda? Rośliny ozdobne też rośliny warzywne. To generuje też ich zużycie. No i dlaczego u nas nie jest tak źle jak na Zachodzie?

Magda Urbaniak
No właśnie.

Paweł Bereś
Przede wszystkim chodzi o to, że przez wiele, wiele lat, dziesiątek lat byliśmy biedni naszego rolnika z różnych przyczyn politycznych zabory, wojny, później komunizm nie było stać na nawozy sztuczne, nie było stać na środki ochrony roślin. Tym bardziej, jeżeli sobie przypomnimy, że trudno było z Zachodu cokolwiek prawda ściągać. Nasi rolnicy, zanim ktokolwiek wymyślił pojęcie zintegrowana ochrona roślin, oni już to stosowali. Już, czyli racjonalnie gospodarowali, wykorzystując te zasoby, które mają. Czyli wpierw też patrzyli, co jest nie chemicznego i dopiero ta ochrona chemiczna była.

Magda Urbaniak
Potwierdzenie w praktyce, że Polak potrafi. Wersja rolnicza.

Paweł Bereś
Ale ja tutaj też zwrócę jedną uwagę. Na przykład kto się interesuję rolnictwem? Zwróćmy uwagę do Polski przyjeżdżają w cudzysłowiu pielgrzymki naukowców z Zachodu, którzy zachwycają się, że my jeszcze mamy miedzę, że mamy zarośla śródpolne, gdzie żyje bioróżnorodność. Tamto zostało poniszczone, bo rolnictwo się bardzo rozrosło, intensyfikacja bardzo duża. I teraz nagle oni się też ocknęli, że trzeba coś zrobić. A my, proszę, do nas to jeszcze nie doszło, Przecież.

Magda Urbaniak
Polska wzorem.

Paweł Bereś
Jesteśmy. Bez dwóch zdań. Wzorem też. Nie ma co ukrywać, polska żywność jest naprawdę bardzo ceniona przez. Na Zachodzie w szczególności mamy naprawdę żywność doskonałej jakości, to.

Magda Urbaniak
Myślę, że warto postawić kropkę i podkreślić. A żeby trochę tutaj nie było aż tak miło. Chociaż to, co powiedziałeś jest bardzo ważne. Jakie są największe wyzwania polskich rolników właśnie w obszarze ochrony roślin? Mam na myśli takie, wiesz, zarówno te, które przychodzą po prostu z warunków pogodowych, klimatycznych, ale też te systemowe, być może też prawne, biurokracyjne, biurokratyczne, regulacyjne.

Paweł Bereś
Tych czynników, tych czynników faktycznie bardzo dużo wpływa na nasze rolnictwo. Poniekąd też rolnikom współczuje, bo to naprawdę to jest ciężki kawał chleba prowadzić tą działalność. Ale z drugiej strony sobie też tak myślę. Tak już tak prywatnie można powiedzieć przecież tak naprawdę idziemy, latamy w kosmos, rozwija się sztuczna inteligencja i tak dalej, i tak dalej, Ale każdy człowiek musi jeść, musimy jeść. Skąd się bierze żywność? Nie ze sklepu. No tak, ze sklepu. Tam kupujemy z bazaru. Ale ktoś musi ją wyprodukować. To robi rolnik czy też ogrodnik. My o tym zaczęliśmy zapominać i ten biedny człowiek gdzieś tam został na samym dole hierarchii. Pomimo, że to on nas utrzymuje, de facto mamy co włożyć do garnka przysłowiowego, a wszyscy wiemy całkiem dosłownie.

Magda Urbaniak
Dosłownie wsadzić do garnka cokolwiek.

Paweł Bereś
Tak patrząc historycznie, my na ten moment nie wiemy, czym jest głód a głód rodzi agresję. Głód prowadzi do wojen jak ludzi. Ludzie są głodni. Dlatego też ten biedny rolnik na dole musi się mierzyć z wieloma. Bardzo ciężkimi sytuacjami. I najgorsze. Nie jest za to doceniany, że to on nam dostarcza jedzenie. Przede wszystkim patrząc pod tym kątem, co się ogólnie dzieje. Rolnictwo zawsze było narażone na podstawowy czynnik. Pogoda tego nie przewidzi. Co się stanie? Nie sieje powiedzmy zboża, sadzi ziemniaki i de facto rolnik nie wie, czy uda mu się zebrać plon. Przyjdzie gradobicie, przyjdzie gigantyczna susza, będą powodzie, zaleją mu uprawy. On w ogóle żyje w permanentnym strachu o swój byt. De facto, jeżeli to jest rolnik, który żyje z rolnictwa. Do tego mamy oczywiście różnego rodzaju zmiany prawne. Teraz bardzo głośno było choćby o tak zwanym Europejskim Zielonym Ładzie, gdzie bardzo dużo się mówiło o tym, że ograniczamy. Chemiczną, chemiczną, ochronę roślin. Dbamy o tą bioróżnorodność. Wobec tego w ostatnich latach też dużo znikło substancji czynnych.

Paweł Bereś
Środków ochrony roślin, które nasi rolnicy stosowali w całej Unii. Europejskiej. Oczywiście do ochrony swoich upraw.

Magda Urbaniak
Z twojego punktu widzenia to dobrze czy źle?

Paweł Bereś
Jeżeli to były substancje bardzo groźne dla środowiska i człowieka. Jak najbardziej takie należy wycinać w pierwszej kolejności. Ale tutaj powiem coś niepopularnego. Te substancje może zniknęły i nasi rolnicy nie mogą ich stosować. Ale to nie oznacza, że one do Unii Europejskiej nie trafiają. Argentyna, Stany Zjednoczone, Afryka, Ukraina. Tam są stosowane i surowcami, które przychodzą do nas, z których my korzystamy. Tam te pozostałości tych substancji, które Unia Europejska zakazała do stosowania na własnym terenie, mogą być.

Magda Urbaniak
Z tego nie wynika właśnie to, że rolnicy mogą czuć się niesprawiedliwie traktowani.

Paweł Bereś
Tak czują i się tak czują, że są niekonkurencyjni w stosunku do kolegów, koleżanek, które prowadzą działalność, którzy.

Magda Urbaniak
Mogą więcej.

Paweł Bereś
Mogą więcej. Więc na to też zwróćmy uwagę. Tych oczywiście substancji czynnych, środków ochrony roślin naprawdę już zniknęło sporo z rynku. Jest teraz taka tendencja, żeby pozostawały te, które przede wszystkim krótko działają. Były jak najbardziej bezpieczne dla środowiska. No i też takie z reguły zostają, które działają na przykład na roślinie, powierzchniowo, czyli nie wnikają w roślinę. Ale to też powoduje to, że taka substancja czynna może wymagać wielokrotnego stosowania, bo skoro działa tylko na powierzchnię, nie wnika w rośliny, nie krąży z jej sokami, to to może wymuszać, że rolnik będzie częściej musiał stosować.

Magda Urbaniak
Czyli więcej pracy, więcej kosztów.

Paweł Bereś
Więcej kosztów i więcej. Jednak siłą rzeczy tej chemii, bo de facto musi wykonać więcej zabiegów ochrony roślin, żeby uzyskać efekt ochronny przeciwko danym organizmom szkodliwym. Jednej rzeczy się boją, ponieważ ochrona chemiczna jako taka nie zniknie. Nie ma takiej możliwości. Ona zawsze będzie tym uzupełnieniem metod ekologicznych, bio preparatów. To jeżeli będziemy mieć mało substancji czynnych nasi rolnicy, to będzie ich korciło i już korci, że będą coraz częściej stosowały tą samą substancję czynną wielokrotnie. A to spowoduje, że chwast, choroba, patogen, szkodnik będą się uodparniać.

Magda Urbaniak
Będą coraz silniejsze.

Paweł Bereś
I co to spowoduje? Kolejną spiralę? Czyli tak rolnik chcąc się pozbyć danego problemu na polu będzie zawyżał dawkę. Jeszcze wyższa dawka, jeszcze wyższa dawka, żeby.

Magda Urbaniak
Kółko się zamyka.

Paweł Bereś
I kółko się zamyka. To jest taka pętla. Dlatego też całe szczęście, że zaczyna się wreszcie rozwijać. Naprawdę. Wreszcie z kopyta ruszył rynek bio preparatów I to jest dobry. znaczy dobre. To wszystko jest w kontekście tego, że wycofujemy chemiczne środki ochrony roślin, ale jednocześnie ten rynek bio preparatów zaczął żyć przez wiele lat. On był kompletnie zaniedbany. Dlaczego? Koszty? Koszty produkcji bio preparatów były bardzo wysokie. Dlatego też teraz, kiedy zaczyna znikać ta alternatywa stosowania różnych chemicznych środków ochrony roślin, zaczyna się pojawiać coraz więcej firm produkujących bio preparaty. Jest ich coraz więcej na rynku, rośnie popularność ich stosowania, a to troszeczkę też obniża koszty. Czyli coraz łatwiej kupić bio preparat w miarę dobrej cenie.

Magda Urbaniak
Czyli jeżeli mielibyśmy rozmawiać o tym, jaka będzie przyszłość pestycydów, środków ochrony roślin, to właśnie z twojego punktu widzenia to będą bio preparaty.

Paweł Bereś
Będą bio preparaty jak najbardziej, ale także połączone z chemicznymi środkami ochrony roślin, czyli one będą istnieć te metody obok siebie. Poza tym teraz często słyszymy o tym, że rozwija się w naszym kraju tzw. zintegrowana produkcja ochrony roślin. Cudownie! Ja w ogóle temu systemowi. Mocno kibicuję, bo wspomnieliśmy na początku tzw. rolnictwo konwencjonalne. Rolnictwo ekologiczne to jest jeszcze taki stary podział. Formalnie będzie coś takiego rolnictwo ekologiczne i rolnictwo integrowane. I tak powinno wyglądać ogólnie całe, całe rolnictwo, cała produkcja żywności. Dlaczego? Bo oba systemy są kontrolowane rolnictwo ekologiczne, certyfikowane. Trzeba się poddać kontroli, a jeżeli ktoś wejdzie w zintegrowaną produkcję, to jest też system certyfikowany, czyli rolnik świadomie do niego przystępuje, świadomie postępuje według metody, które opracowuje między innymi Instytut Ochrony Roślin i tam pisze jak kawa na ławę, wpierw metody chemiczne, ochrona chemiczna w ostateczności i ten rolnik później jest kontrolowany przez jednostkę certyfikującą i ta jednostka sprawdza, czy on faktycznie dobrze stosował tą całą ochronę roślin, czy nie ma pozostałości, czy nie ma na przykład mykotoksyn. Więc te oba systemy, które są kontrolowane przez odpowiednie jednostki, to jest jednak dla nas jako takich klientów, jednak ta pewność, że ktoś nad tym jakąś pieczę trzyma.

Magda Urbaniak
Powiedz mi, czy Ty widzisz przyszłość środków ochrony roślin w jasnych barwach, czy raczej Twoim zdaniem tutaj niewiele się zmieni? Tak właściwie syntetycznie, jakbyś mógł.

Paweł Bereś
Przede wszystkim to się już zmienia. Już. Ochrona roślin już nam się zmieniła. Mamy coraz więcej metod nie chemicznych, wdrażanych i to jest tutaj bardzo ważne. Środki ochrony roślin jako tako będziemy cały czas musieli stosować, bo nie zlikwidujemy chwastów, nie zlikwidujemy szkodników oraz patogenów. Cały czas człowiek musi walczyć z przysłowiową przyrodą, która próbuje ten plon jakoś plonu zniszczyć, no i obniżyć jego jakość. Więc ochrona roślin będzie istniała, Będą się rozwijać coraz bardziej te metody biologiczne, ale też rozwija się w niesamowitym tempie. Także hodowla odmian odmian mniej podatnych na choroby i szkodniki. Hodowcy zrobili taką wspaniałą robotę. Mamy na rynku odmiany odporne to choćby na kiłę kapusty, mamy odporne na mączniaki i tak dalej. To jest ten kierunek. Czyli nie dość, że rozwija się nam metoda biologiczna, to jeszcze metoda tak zwana hodowlana idzie za tym, jak to ładnie wszystko połączymy, to mamy naprawdę szansę stworzyć produkt żywnościowy czy też paszę o bardzo dobrej jakości, z poszanowaniem środowiska, która będzie bezpieczna. I to jest ważne.

Magda Urbaniak
Ja myślę, że najważniejsze dzisiaj jest to, że zarysowałeś ten obraz, jak wiele wyzwań stoi przed rolnikami, którzy muszą chronić rośliny. Powiedziałeś też o tym, że te środki ochrony roślin. Być muszą, żebyśmy my po prostu mogli jeść. Ale też myślę, że wiesz, powiedziałeś o tym, że istnieje kilka tych mitów. Rolnik jest dzisiaj niedoceniany i też mam taką nadzieję, że takie rozmowy jak ta nasza dzisiaj pozwoli nam zrozumieć, po co są pestycydy, o których mówi się tak dużo i raczej mówi się negatywnie i jaką mają dla nas jako konsumentów rolę i jak powinniśmy. O czym powinniśmy myśleć decydując się na zakupy żywności, Bo robimy to codziennie. Ale też rzuciłeś, myślę sporo światła na to właśnie ten tak zwany backstage, te kulisy, ile pracy i też poddania się regulacjom i kontrolą wymaga od rolników stworzenia dostarczenia żywności.

Paweł Bereś
Jeszcze pozwolisz jedną rzecz. Każdy z nas może sprawdzić na swoim przykładzie, jak trudno jest w ogóle być rolnikiem, ogrodnikiem. Wielu jest choćby działkowcami, ma niewielkie skrawki ogrodu. Spróbujmy uprawiać tam warzywa. Zobaczmy, jak wiele jest zagrożeń, jak musimy tam skakać wokół tych roślin, żeby uzyskać dobry plon. Ale to jest tylko mały ogródek.

Magda Urbaniak
To o tym porozmawiamy w takim razie i zapraszam Was do odcinka o miejskim rolniku, bo myślę, że tutaj ten temat też wymaga rzucenia na niego więcej światła, bo jest bardzo ciekawy i to też jest rzecz, którą możemy właściwie sami spróbować. Bardzo Ci dziękuję za tę rozmowę. Moim gościem dzisiaj był profesor Instytutu dr hab. inż. Paweł Bereś. Ja Was serdecznie zapraszam do subskrypcji kanału Agromanii. Jesteśmy też dostępni na Spotify czy Apple Podcast. Ja nazywam się Magda Urbaniak, a to była Agromania.